Forum Olga Bończyk Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Radosna twórczość
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 21, 22, 23  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Olga Bończyk Strona Główna -> KOSZ
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
andzia
Administrator



Dołączył: 12 Sty 2007
Posty: 891
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tarnow/Krakow
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:09, 29 Sie 2007    Temat postu:

PaBia napisał:
Nastepny w postaram się dać jeszce w tym m-cu.


no mam nadziej, ja swoj postarm sie moze jutro wrzucic jak cos jeszcze ywmysle, bo jka narazie opornie mi to idzie....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mada
Gość






PostWysłany: Śro 16:37, 29 Sie 2007    Temat postu:

PaBia to jest SUPER! Czekam na resztę
Powrót do góry
smerfetka
przyjaciel forum



Dołączył: 30 Maj 2006
Posty: 733
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:55, 29 Sie 2007    Temat postu:

Noo, fajne! Wesoly Brawo!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mada
Gość






PostWysłany: Śro 17:16, 29 Sie 2007    Temat postu:

Samerf a może ty dasz to co masz na blogu? hmm...?
Powrót do góry
smerfetka
przyjaciel forum



Dołączył: 30 Maj 2006
Posty: 733
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:44, 29 Sie 2007    Temat postu:

Nieee, bo to porażka! Jak ostatnio to czytałam... brrr!
Te nowsze to są jeszcze w miarę, ale te stare... Tragedia!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mada
Gość






PostWysłany: Śro 17:49, 29 Sie 2007    Temat postu:

Nie przesadzaj Spoko są!
Powrót do góry
PaBia
fan



Dołączył: 02 Maj 2007
Posty: 462
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dzióra zwana Konin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:05, 29 Sie 2007    Temat postu:

Smerf nie bredź czytałam wszystko od pierwszej do ostatniej literki i jest Naprawdę Super! Jezyk
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mada
Gość






PostWysłany: Śro 18:06, 29 Sie 2007    Temat postu:

Widzisz Sara każdy uważa że jest SUper więc możesz dać
Powrót do góry
andzia
Administrator



Dołączył: 12 Sty 2007
Posty: 891
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tarnow/Krakow
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 11:48, 31 Sie 2007    Temat postu:

Po 6 przyszła Lena. Razem z Edytą przeniosły Majkę do sali Kaji. Ta spała tak mocno, ze nawet się nie zoriętowała, ze ma towarzystwo.
Majka przebudziła się jeszcze w dyżurce, ale obie (Lena i Edyta) pokazały jej, ze może jeszcze spać. Zasnęła. Bez większych problemów udało się. W dyżurce nie było śladu, ze ktoś inny spędził tam noc. Jednak Majka nadal miała na sobie polarek Edyty. Obudziła się o 7:30, wstała, była wypoczęta i co najważniejsze ręce ja nie bolały
Co ja tu robię, przecież spalam u Edyty. Acha już wiem, pewnie to jest to o czym mówiła w nocy. Ale ta dziewczyna, nie, nie może mnie w tej bluzie zobaczyć. Pójdę ja oddać Edycie – rozmyślała siedząc na łóżku. Jak pomyślała tak zrobiła.
Stanęła w drzwiach, ale zaraz się schowała, bo na korytarzu rozpoczęła się poranna krzątanina personelu. Wróciła do łóżka, zdjęła bluzę i włożyła ja pod poduszkę. Znów zasnęła.
Aśka przebudziła się mniej więcej w tym samym czasie co przyjaciółka. Nad swoim łóżkiem zobaczyła krzątającą się Edytę. Ta odwróciła się żeby wyjść, ale dziewczyna ja zawołała:
-Przepraszam, gdzie jestem? Majka?
-Cześć, pamiętasz jak się nazywasz?
-Aśka, Asia Drąg.
-Super. A poznajesz mnie?
-Edyta? Znaczy się dr Edyta.
-Tak. Jestes w Leśnej Górze. W szpitalu. Był wypadek.
Popatrzyły na siebie. Aśka znowu się odezwała.
-Co z moja mamą i gdzie Majka?
-Na razie odpocznij. Pogadamy później.
Aśka znów zasnęła. A Edyta wróciła do domu.
Z matka Aśki było bez zmian. Nie reagowała na żadne bodźce, nie oddychała sama. Lekarze orzekli śmierć pnia mózgu. Nic nie dało się dla niej zrobić.
Minęło kilka godzin. Była pora obiadowa (koło 14).
-Nie, nie mamo, nie, przestań! – dobiegł dziewczęcy głos z sali gdzie leżała Aśka
W sali natychmiast pojawiła się Zosia. Popatrzyła na aparaturę – nic niepokojącego się nie działo. Gorączki nie miała. Kobieta położyła dłoń na jej ramieniu, a w drzwiach sali pojawiła się Majka. Jednak Zosia jej nie zauważyła, działała dalej.
-Asia, Asiulka, obudź się.
-Mamo, nie, nie pozwól, on cię uderzy.
-Asia otwórz oczy, uspokój się.
W tym momencie odezwała się Majka:
-Łosiu, weź się w garść. Wyzdrowiejesz!!
-A ty pewnie jesteś Majka – odezwała się Zosia
-Tak, co z nią?
-Aśka, obudź się. Uspokój się – „szarpiąc” za ramie dziewczyny.
Ta nie reagowała. Była coraz bardziej niespokojna.
-Zaczekaj na zewnątrz – poprosiła Majkę – Bożenka Relanium 5, dożylnie. Komplet badań, jeszcze USG jamy brzusznej, rezonans całego ciała i RTG tego lewego kolana. Wygląda na spuchnięte. Musimy się dowiedzieć co się dzieje w środku po tym zatruciu oparami.
Łoś stal z nosem wlepionym w szybę i ze zdenerwowaniem wpatrywała się w to co robi inna lekarka aby ratować jej przyjaciółkę. Usłyszała za sobą znajomy, ale zdyszany glos.
-Tu jesteś. Masz gości, rodzice przyszli – powiedziała zdyszana Lena, która „obleciała” cały szpital w poszukiwaniu swojej podopiecznej
-Nigdzie nie idę! – ostrym tonem nie mającym sprzeciwu
Lena popatrzyła na wijące się w jakimś oszalałym rytmie ciało nastolatki.
-Zosia jej pomoże.
-Ale, ale ja nie mogę jej tak zostawić!
-Chodź dowiesz się co jej jest. Za 4 – 5 godzin będzie Edyta.
-Nie.
Lena już nie miała pomysłu co wymyślić, aby odciągnąć Majkę od Aśki. Problem rozwiązał się sam. Przyszli jej rodzice.
-Majeczko, kochanie. Jak ty się czujesz?
-Mamo ze mną wszystko dobrze, ale Asia!
-Kochanie masz mój telefon, zebyś nie musiała korzystać z cudzego. Chodź do sali, tam masz nowa koleżankę.
-Dobra.
Poszli do jej sali. Kaja wyszła się przejść, a matka wzięła się za ścielenie łóżka. Znalazła polarek Edyty.
-Co to jest?
-Zostaw. Dostałam.
-To czemu jest pod poduszka?
-Bo musze oddać – szarpnęła, ale, matka nie chciała puścić.
Dal się słyszeć trzask rozrywanego materiału. Obie patrzyły się na siebie ze zdziwieniem.
-Co najlepszego zrobiłaś?
-Ja?!
-O nie córeczko, to ty zrobiłaś!
Przekomarzały się tak dobre 10 min, aż ojciec im przerwał.
-Nie ważne, która to. Bardzo się rozdarło?
-Tak, kieszeń cala. Jakoś to jej wytłumaczę.
Sprawa bluzy przesłoniła zainteresowanie przyjaciółka. Rodzice byli z tego zadowoleni, jeszcze na odchodne uświadomili córce, aby przestała się spotykać z ta pokraka, która nie umie sobie poradzić z ojcem pijakiem – bijatykiem.
Gdy wychodzili do sali weszła Kaja w skowronkach, wychodziła do domu. Majka znów została sama. Jej spokój nie trwał długo. O 17:00 do drzwi jej sali zapukali policjanci, ci sami co dzień wcześniej.
-Cześć, pamiętasz nas? – odezwała się kobieta
-Tak, a cos się stało?
-Musimy dokończyć nasza wczorajsza rozmowę. Ale ty czemu płaczesz? – Sebastian
-Nie ważne.
-To opowiedz dokładnie co się wczoraj stało.
-Aśka – moja przyjaciółka – byłyśmy u niej. Potem pojechałyśmy do mnie Wzięła prysznic. Ja zebrałam się w sobie i wykręciłam nr do dr Kuszyńskiej.
-O czym rozmawiałyście?
-Widziałyśmy jak zabierała jej mamę z ulicy. Zresztą ona od jakiegoś czasu szukała Aśki. Chciałam jej powiedzieć, ze jedziemy na działkę, ze może by jakimś sposobem, podstępem tam przyjechała.
-No i co dalej? – komisarz Kowalska
-Pojechałyśmy na ta działkę. Gadałyśmy, słuchałyśmy radia. Aśka się przespała, ale krotko bo cos się jej śniło. Potem sąsiad, pan Jan rozpalił ognisko. Było wszystko ok. Mnie tez się przysnęło. Obudził mnie okropny smród i silny wiatr. Wszystko – znaczy się nasz domek – się paliło i był taki okropnie gryzący dym. Chciałam dobudzić Aśkę, wyprowadziłam rowery. Ale jak wracałam po nią to się potknęłam i kawałek domku poleciał mi na ręce. Naszczęście tylko mi je poparzył. Potem przyjechała straż i pogotowie.
-No tak, a potem już z tobą rozmawialiśmy – skometnował partner komisarz Kowalskiej
-A gdzie twoja przyjaciółka? – komisarz Joanna
-Tam – wyszła z sali i pokazała im drogę na OIOM.
Wyszli skierowali się wskazana przez dziewczynę. Szli w milczeniu, aż nagle Sebastian zagadnął:
-Ta mała mówiła cos o matce, to pewnie ta kobieta która rano znaleziono w parku. A właśnie co z nią?
-Sebastian nie wiem, ale chodź do lekarza dyżurnego to się dowiemy
Na korytarzu napotkali Zosie. Była zdenerwowana.
-Przepraszam pani doktor, szukamy Joanny Drąg.
-Jest tu na OIOMie, a państwo w jakiej sprawie?
Wyciągnęli swoje odznaki. Wytłumaczyli o co chodzi. Zosia posmutniała, ale wyłuszczyła im cala sparwę. Ale nie zgodziła się na rozmowę z Aśka.
Jej wyniki były dobre. Jednak lekarkę zaniepkoił wynik rezonansu i RTG kolana. Obraz był nie jednoznaczny. Na rezonansie wyszły zrosty na kręgosłupie na odcinku lędźwiowo – krzyżowym oraz lewym nadgarstku, a także na lewym i prawym podudziu. Wskazywały one na stare kontuzje. RTG zkolei wykazało, ze jest poważna kontuzja kolana.
-O Kuba dobrze, ze jesteś, popatrz na to – poprosiła męża
-No co uszkodzone łękotka i naderwane więzadło krzyżowe. Jak szybko się to zoperuje to kolano da się jeszcze uruchomić. A co?
-Bo to jest ta dziewczyna z wczoraj, z tego pożaru. Jakieś trzy godziny temu była okropnie niespokojna. Dostała leki, kazałam zrobić jeszcze rezonans, RTG i USG. To są wyniki – podała mu plik kartek i zdjęć.
-Czekaj chwile. Jak ona się nazywa?
-Joanna Drąg. Czemu pytasz?
-Ściągnij Jędrasa. Kto ma dziś nockę?
-Edyta. Kuba, ale co się stało?
Nie odpowiedział. Wyszedł z dyżurki, skierował się do sali dziewczyny.
Tym czasem na komisariacie trwało przesłuchanie ojca Aśki.
-D, nie pi****l mi tu takich głupot, ze żona i córka cię biły – podniesionym tonem Sebastian
-No, ale panie Komisarzu tak było.
-Sebastian, Aśka cię prosi – do sali przesłuchań głowę wsadził Tomek
-Dobra – do kumpla – zostań z nim – do policjanta stojącego pod drzwiami.
-No co jest?
-Dzwonili ze szpitala. Dziewczyna może zostać kaleka przez ojca. Będą ja operować. Ma uszkodzone kolano, prawdopodobnie w czasie ucieczki, albo którejś bójki musiała oberwać czymś naprawdę ciężkim w to miejsce, albo w cos się uderzyć.
-Jasna cholera. A on idzie w zaparte.
-Mam pomysł. Puścimy go jutro rano i damy dwóch operacyjnych niech za nim chodzą i zobaczymy, co zrobi.


Do PaBi, czy jest sznasa ze dzis pojawi sie cedek?? mama nadziej ze glownej bohaterki nie usmiercisz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mada
Gość






PostWysłany: Pią 12:00, 31 Sie 2007    Temat postu:

Andziu...jak zwykle GENIALNE! Czekam na dalszy ciąg...
PaBia wrzucisz coś nowego?

Powrót do góry
PaBia
fan



Dołączył: 02 Maj 2007
Posty: 462
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dzióra zwana Konin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:29, 31 Sie 2007    Temat postu:

No ja chwilowo cierpię na brak pomysłów, jeszcze teraz mam taki trudny moment. Postaram się coś tam wystukać jeszcze przed rozpoczęciem roku. Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mada
Gość






PostWysłany: Sob 8:09, 01 Wrz 2007    Temat postu:

No mam nadzieje... bo po rozpoczęciu to ja nie wiem czy będę tu częstym gościem... =[
Powrót do góry
andzia
Administrator



Dołączył: 12 Sty 2007
Posty: 891
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tarnow/Krakow
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 11:25, 04 Wrz 2007    Temat postu:

Jednak w czasie transportu do wiezienia ojciec Aśki jakimś cudem uwolnił się, zastraszył policjantów, którzy go eskortowali, a jednego dla przykładu zabił. O godzinie 19 był na wolności. Wrócił do dom, przebrał się, zjadł i ruszył w odwiedziny do żony i córki.
W szpitalu zaczęła pojawiać się nocna zmiana. Tego dnia Edyta przyszła wcześniej. W pracy była już po 18. Po przebraniu się i wieczornym obchodzie ( w którym nie uczestniczyła) w dyżurce zjawiło się szpitalne małżeństwo oraz wycieńczona pilnowaniem Majki Lena.
-Edytka – zaczął Kuba – wiedziałaś o tym kolanie i zrostach?
-U Aśki?
-Tak.
-O zrostach tak. Zresztą ty tez.
-No ja się dopiero zoriętowałem kto to po tym jak zobaczyłem rezonans. Pognałem do niej do sali. Zobaczyłem wygojone blizny po czerwcowym podcięciu żył.
-To wy ja znacie? – ze zdziwieniem Zosia
-Tak częściowo – odpowiedzieli dawni kochankowie
-Dobra a co z tym kolanem? – w drzwiach staną Krzysiek Jędras
-O dobrze, że pan jest, panie doktorze. Proszę to są zdjęcia z przed pięciu godzin.
-O cholera, sam tego nie zrobię.
-To co mam odesłać ja do kliniki ortopedii??
-Nie, jeśli mi pan pomoże.
-Jasne.
-To która z pan idzie z nami? – zwrócił się w kierunku Zosi i Edyty
-Ja, ale dajcie mi jeszcze 30 min, musze cos załatwić.
Podniosła się z kanapy i odłożyła kubek z kawa na miejsce. Skierowała się do drzwi. Gdy wyszła na korytarz szybkim krokiem udała się do Majki. Ta była smutna i zła. Siedziała na łóżku i z niedowierzaniem wpatrywała się w bluzę. Usłyszawszy zbliżające się kroki szybko schowała polar pod poduszkę, a sama niczym kot wskoczyła po kołdrę. Położyła się twarzą do ściany. Ktoś zapukał do drzwi, uchylił je. Edyta zbliżyła się do niej, widząc jak słodko daje, ze śpi usiadła na krawędzi łóżka.
-Nie uda ci się mnie zmylić. Nie udawaj, ze spisz. Coś cię gryzie.
Nie odzywała się. Twardo udawała, ze śpi.
-Mam teraz zabieg, potem do ciebie przyjdę. Może nie będziesz jeszcze spala.
Wychodząc udała się w stronę sali Aśki. Ta już zupełnie spokojna leżała wpatrując się w sufit. Edyta przyglądnęła się aparaturze i samej dziewczynie. Była wystraszona, smutna i trochę spięta. Pierwsza odezwała się do Edyty:
-Co z mama i Majka? A to kolano, co ze mną będzie? – z lekką rozpaczą i paniką w głosie
-Z Majka wszystko w porządku, ma poparzone ręce i trochę przytruła się dymem, ale ogólnie wszystko dobrze. Twoje kolano – na chwile przerwała, szukając odpowiednich słów – twoje kolano doznało poważnej kontuzji. Zaraz się za nie zabieramy.
-A mama?
-Na ta opowieść przyjdzie czas kiedy indziej.
Aśka leżała patrząc ze zdziwieniem na Edytę. Nie mogła zrozumieć dlaczego nikt nie chce jej nic powiedzieć o matce. Jednak nie miała wiele czasu na rozmyślenia. Ledwo lekarka wyszła od niej z sali zaraz zabrano ja na blok operacyjny. Tam przez chwile jeszcze wpatrywała się w oczy Edyty, która uspokajała ja przygotowując do zabiegu.
Sam zabieg zdawał się być prostym, trwającym najwyżej dwie godziny, niestety po wprowadzeniu artroskopu w staw dr Jędras stwierdził, ze w ten sposób sobie nie poradzi i trzeba otwierać i ręcznie wszystko robić. Fakt ten wydłużył czas trwania, ale wszystko przebiegało już bez problemowo. Pod koniec Edyta zauważyła, ze Aśce skacze ciśnienie. Nie bardzo wiedziała dlaczego, przecież do tej pory nic się nie działo. Akcja serca tez była przyspieszona. Dziewczyna była niespokojna. Rozbieganym i pełnym jakiegoś niepokoju, strachu wzrokiem patrzyła (szukała) swojego anioła stróża. Kobieta to zauważyła:
-co się dzieje?
-W głowie, w głowie mi się kreci, w uszach dzwoni. Mam chyba gorączkę.
-Nie, nie masz gorączki. Ciśnienie ci skoczyło. Zaraz powinno być lepiej – odpowiedziała wstrzykując cos w wenflon - – kończycie już? – tym razem do kolegów
-Tak. Zaraz zakładamy gips. A co?
-Pospieszcie się. Ciśnienie je skoczyło 150/94. podałam Captopril, ale bez rezultatu.
-Daj jej, jeszcze cos na uspokojenie. My już naprawdę kończymy.
Dziewczyna zamknęła oczy. Cały świat wirował w okół niej. Nigdy wcześniej tak się nie czuła.
Zabieg, który miał trwać dwie góra trzy godziny zrobił się operacja trwająca cztery godziny. Ale udało się złożyć kolano, tak ze nie powinno być problemu z jego uruchomieniem, a następnie z chodzeniem i uprawianiem sportu. Bo jak wnioskowali lekarze skoro dziewczyny ratowały rowery musza bardzo lubieć ten sport i zależy im na sprzęcie. Edytę natomiast niepokoiło ciśnienie, za wysokie jak dla tak młodej osoby.
Po przewiezieniu jej na OIOM lekarka zleciła komplet badań w kierunku nadciśnienia i ewentualnej wady serca. Jeszcze chwile się pokrzątała przy niej i wróciła do dyżurki.
Tym czasem ojciec Aśki w drodze do szpitala spotkał kolegów od wódki. Obiecywał sobie, ze dopóki ich nie zobaczy nie napije się, ale przeraźliwy ból głowy i kac spowodowały, ze momentalnie się napił. Wódka doprowadziła do zwierzeń:
-K***a, ja to mam szczęście!
-Zenuś co się stało? – odezwał się pierwszy z prawej pijak
-K***a ci komisarze co mnie wczoraj zgarnęli nie wierzą, ze t\ pieprzona suka żona z córka mnie biły. Napieprzylem im.
-Oj, Zenuś nie dobrze.
-Ty, a może by tak zmiana tożsamości? – drugi z lewej pijak
-Eeeee, dobry pomysł. Masz tu – trzęsącą się ręką podał mu banknot dwustu zlotowy.
-Zobaczę co się da zrobić. A co z żona i córka? – pierwszy z prawej pijak
-No właśnie ponoć są w szpitalu, w Leśnej Górze.
-O rzesz ty k***a, to, to jest najlepszy szpital w okolicy.
-Ta, tam jest taka doktorka. Zdaje się ze Kuszyńska się nazywa.
-Ta, ona jest świetna, ale nie nawiedzi facetów, którzy krzywdzą własną rodzinę.
-Ba, żeby tylko rodzinę, słabszych, kobiety.
-A w szczególności dzieci.
-O to widzę, ze moja sukę i młodą czeka niezła opieka.
-Ty, Zenuś, a zaś się kurna przyznaj ty je biłeś. Nie bój żaby, zostanie to miedzy nami.


Paulina a kiedy zobaczymuy cos twojego??
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mada
Gość






PostWysłany: Wto 16:45, 04 Wrz 2007    Temat postu:

Andziu super! JA też lubię jeździć na rowerze
Czekam na kolejne cudeńka
Powrót do góry
andzia
Administrator



Dołączył: 12 Sty 2007
Posty: 891
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tarnow/Krakow
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:59, 10 Wrz 2007    Temat postu:

Pabia czekamy!!! a ja daje swoje


„Biedny” chlopina zwierzyl sie kolegom, ze raz, gora dwa razy uderzyl swoja babe i ze trzy razy corke. Uzasadnial to ich zachowaniem i usilnymi prosbami aby zacza sie leczyc. On jednak wychodzil z zalozenia, ze on jest zupelnie zdrowy, to jego picie jest spowodowane checia, moda i w kazdym momencie moze przestac.
Byla 23. Edyta przegladala wyniki badan dziewczyny. Nie wykazywaly zadnej choroby. Byly wrecz ksiazkowe.
- Co taka smutna jestes? Cos sie stalo? - zdziwionym glosem zapytal Adam Pawica
- A wiesz mam klopot z jedna z pacjentek.
- No co jest?
- Podczas operacji miala straszne skoki ciesnienia. A wyniki ma ksiazkowe.
- Moge? - wyciagajac reke po plik karteczek
- Masz, moze ty cos znajdziesz. Ide do niej zagladnac.
Aska lezala na wznak. Oczy miala zamkniete jakby spala. Uslyszawszy znajome kroki i wyczuwszy znajomy zapach perfum otworzyla je.
- Co sie ze mna dzieje? Ta glowa, te zawroty.
Lekarka popatrzyla sie na aparature, potem na jej blada i wystraszona twarz.
- Dalej ci sie w niej tak okropnie kreci? A jak kolano?
- Gdzie mama?
- Mam odpoczywa. A jak kolano?
- Da sie wytrzymac, ale te zawroty.
Lekarka usiadla na taboreciku przy lozku. Wziela jej dlon w swoja. Kazal zamknac oczy i zaczely o czyms rozmawiac, kazala podac jakies leki. Dziewczyna usnela. Edyta sprawdzila jeszcze raz wszystkie parametry po czym wyszla i udala sie do Majki. Ta rzeczywiscie spala. Nie wchodzila nawet glebiej do sali, aby jej nie budzic. Po polnocy wrocila do dyzurki. Adam rowniez nie znalazl w wynikach. Jedyne co przyszlo mu do glowy to podac potas, leki na uspokojenie i obnizenie cisnienia, a rano powaznie porozmawiac z dziewczyna.
Reszta nocy minela spokojnie. Majak spala, Aska tez. U tej ostatnije cisnienie sie ustabilizowalo i wrocilo do normy.
Natomiast na komisariacie byla wrzawa przez cala noc. Glowni prowadzacy sledztwo nie mogli sobie darowac, ze Zenek im uciekl.teraz postawili patrol przed jego domem, przed szpitalem oraz w okolicach ogrodkow dzilakowych, gdzie zazwyczaj siedzial z kolegami i pil. Nic to jednak nie dalo, bo drag przepadl jak kamien w wode. Przez noc nie nie udalo sie zdzialac.
Rano w szpitalu majka w pelni wyspana obudzila sie przed wschodem slonca. Sam nie wiedziala co robic.
- Isc, nie isc, isc, nie isc - wyliczal na palcach reki gdy glos Edyty jej przerwal
- Dokad isc?
- Dzien dobry – ponurym glosem odpowiedziala dziewczyna – do nikad.
- Mialm byc wczoraj, ale jak skonczylismy operowac to bylo bardzo pozno. Spalas juz – zaczela od obrony prze atakiem przygnebionej nastolatki.
- Nieszkodzi. Bo ja, ja musze sie do czegos przyznac – wyjela bluze, ktora otrzymala poprzedniej nocy – przepraszam – zaczela plakac.
Edyta widzac, ze zapowiada sie powazna rozmowa usiadla na lozku obok dziewczyny, ktora teraz zmienila pozycje i siedziala po turecku i chlipala. Kobieta znow w matczynym gescie przyciagnela ja do siebie, przytulila, ta znow oparla glowe na jej kolanach. Nadal plakala.
- Nic sie nie stalo. Da sie naprawic. Nie placz.
Zaczela, tak jak robi to kochajaca matka, glaskac ja po glowe. Ta pomalu sie uspokajala.
- Przepraszam, ale to przez mame. To zmaieszanie z Aska. Pokolcilysmy sie o ta bluze i szarpnelysmy nawzajem. Jeszcze ten zakaz... - znow zaczela mocno plakac
- Ciii, uspokoj sie. Jaki zakaz?
- Bo oni nie chca, zebym, zebym sie z aska przyjaznila. Maja tu dzis znowu przyjsc. I to sprawdzic. Co z moim Łosiem?
- Masz na mysli swoja przyjaciołkę? Juz dobrze.
- To dobrze, bo te siniaki to ona przez ojca ma. A i cos mowila o kolanie, ze boli, ze to pewnie przez ostatnia bojke i glebe w Kraku na dworcu. On je bil, bo chcial na wodke. Co z jej mama?
Kolejna osoba zadaje jej to pytanie, kobieta chcac nawiazac nic porozumienia i przyjazni musi wyznac prawde. Dla obu dziewczyn bolesną, zebrała myśli i zaczea rozmowe.
- Mama Asi odpoczywa. To prawda, ale tylko częsciowo. Jej mamy juz nie ma. Bylo dla niej za pozno.
- Wiedzialm, ze to sie kiedys zle skonczy.
- Co masz na mysli?
- Bo aska chciala tego wieczru, zeby pogotowie wezwac, ale jej mama sie nie zgozila. To straszne, ale mam nadzieje, ze ona wreszcie zrozumie to, ze jej ojciec to morderca.
Ponownie pojawily sie lzy, ktore same plynely z oczy, ale te byly spowodowane smiercia pani Sylwii, mamy jej przyjaciolki. Podniosla glowe z kolan jej powierniczki. Wpatrzyla sie w nia smutnymi oczami. Nic nie mowila. Po chwili jednak sie odezwala.
- Ale nie mow, o tym nikomu. A propos ktora jest godzina? Tak ponuro na polu. - po chwili sie poprawila – Prosze o tym nikomu nie mowic.
- A wiesz, ze nie wiem. Czekaj – wyjela telefon- jak chcesz mozesz jeszcze sie przespac. Dopiero po piatej. A odnosnie twojej prosby to sie zastanowie.
- Dobrze. Dziekuje. Brakuje mi... - zaczela, ale ugryzla sie, bo wiedziala ze to co chce powiedziec jest niestosowne do zaistnialej sytuacji.
- No czego ci brakuje? Niech zgadne, jakiegos boomboxa, co?
- A skad wiedzialas? Znaczy sie Pani wiedziala?
- Wkoncu tez kiedys mialam te 20 lat.
Obie zaczely sie smiac. Maje ponownie ogarnela sennosc, a lekarka wyszla z jej sali.
Tego dnia popoludniu (kolo 16) ponownie w szpitalu pojawili sie komisarze. Chcieli porozmawiac z Aska, ale Edyta im na to nie pozwolila. Tlumaczac, ze dziewczyna nie wie o smierci matki i ucieczce ojca. Jej stan psychiczny na to nie pozwala.
- No ale my musimy znia porozmawiac. - ostro rgumentowala komisarz Joannna
- Przykro mi. Ona jest zbyt slaba. - odpierala atak lekarka
- A wie pani, ze jej ojciec nam zwial? Musimy z nia porozmawiac.
- Dobrze. Krotko. Tylko edno z panstwa. Ja bede przy tej rozmowie.
Aśka lezala na lozku, byla slaba, ale w glowie sie jej juz nie krecilo. Edyta podeszla do niej, cos powiedziala jej na ucho, a dziewczyna potakujaco pokiwala glowa. W tym momencie zwrocila sie do obecnej w sali policjantki:
- Prosze, ale krotko.
- Dobrze.
- Czesc, nazywam sie Joanna Kowalska. Jestem policjantka. Mozemy porozmawiac.
- Tak.
- Pamietasz co sie stalo, wtedy na dzialce?
- Pojechalysmy tam prosto od Majki. Bylma okropnie oslabiona, cos musilo mnie dopasc jakies chorobsko. Polozylam sie na kocu i zasnelam. Cos mi sie sniloi si eobudzilam. Znowu zasnelam. Potem sie w szpitalu obudzilam.
- Dobrze. A powiedz mi co sie stalo twjej mamie, ze az pogotowie zabralo ja z ulicy?
- Nie mam pojecia. Moze to efekt tego ze sie przewrocila dzien wczesniej i uderzyla glowa o schodek.
- A moze to ojciec ja pobil, tak jak zreszta ciebie?
- Nie.
- No jak uwazasz. Jak zmienisz zdanie to popros lekarza, aby po nas zadzwonil. Do widzenia.
- Do widzenia.
Wyszla. Byla troche zdenerwowana i nie zadowolona z postawy dziewczyny. Jednak zdawala sobie sprawe, ze predzej czy poznije dziewczyna zmieni zdanie.
To soboteni popoludnie obfitowalo w wypadki. Juz o 17 byli rodzice majki, ktorzy zmusili corke, aby poprosila lekarza o wypis do domu. Ta nie bardzo wiedzila jak to zalatwic, ale poszla do Edyty – sama, bez obstawy rodzicow – i zaczela rozmowe:
- Mam sprawe, ale nie bardzo wiem, co i jak.
- No mow, przeciez rano tak ladnie sie nam rozmawialo.
- Bo ja chce, musze isc do domu. I to jeszcze dzis.
- To twoj pomysl?
- Tak.
- Nie wydaje mi sie. Chodz tu blizej i siadaj. - lekarka siedzial na kanapie, studentka usiadla obok niej – No i popatrz sie mi w oczy i powiedz co sie stalo, ze tak nagle muisz wrocic do domu.
Pacjentka nie mogac pwoiedziec jej tego prosto w oczy znow zaczela plakac. A Edyta tak jak przedtem przytulila ja do siebie i znow wykonala matczyny gest.
- Rodzice? Chca cie od izolowac od Asi?
- Tak, ale ja nieumiem sie im sprzeciwic. Ja zreszta nie mam sily. Te rece one mnie dalej bola, ale ja nie umiem.
- Chodz. Zalatwimy to razem.
Wyszly z pomieszczenia, udaly sie do jej sali. Tam czekali zadowoleni z siebie rodzice.
- Dzien dobry, - ostro rzucila wchodzaca pani do pomieszczenia - panstwo sa jej rodzicami?
- Tak, a o co chodzi?
- Nie zgadzam sie, aby ona opuscila szpital. Te rany musza sie jeszcze troche podgoic w waunkach szpitalnych, a po za tym jest kwestia zmiany opatrunkow.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Olga Bończyk Strona Główna -> KOSZ Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 21, 22, 23  Następny
Strona 4 z 23

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin