Forum Olga Bończyk Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Radosna twórczość
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 21, 22, 23  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Olga Bończyk Strona Główna -> KOSZ
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
PaBia
fan



Dołączył: 02 Maj 2007
Posty: 462
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dzióra zwana Konin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:45, 04 Lis 2007    Temat postu:

Ja jestem w połowie pracy bo przyszły mi nowe pomysły i pisze wszystko jeszcze raz Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mada
Gość






PostWysłany: Nie 14:03, 04 Lis 2007    Temat postu:

Łoo... to sobie trochę poczekamy...
Powrót do góry
PaBia
fan



Dołączył: 02 Maj 2007
Posty: 462
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dzióra zwana Konin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:20, 04 Lis 2007    Temat postu:

No nie koniecznie... Wesoly :
Pogrążyła się w rozmyślaniach. Zanim usuną ciężarówkę z drogi minie wieczność. Praktycznie nie ma jak zawrócić- za karetką wlekł się cały ogonek innych aut. A nawet gdyby-to nie ma innej drogi do szpitala. Chciał żeby to wszystko już się skończyło. Gdyby rano ktoś by jej o tym powiedział pewnie by się tylko roześmiała. Czuła się tak, jakby bardzo pragnęła uciec. Uciec od tego co się działo wokoło, na co nie miała praktycznie wpływu. Tak jakby ktoś trzymał ją w klatce i zmuszał ją do czegoś. Zapomniała o tym, gdzie jest. Błądziła w świecie własnych przemyśleń. Nie miała pojęcia o tym, że rany Pauliny krwawiły w dalszym ciągu, a Jacek załamany wyrzucał sobie, że nie wziął zestawu do szycia. Nie zastanawiała się w ogóle nad tym, co można by teraz zrobić. Siedziała tak tępo wpatrując się w ścianę karetki, z ręką położoną na dłoni Pauliny. Ale nastąpiło coś, co wyrwało ją z zamyśleń. Dłoń lekko poruszyła się i usłyszała słaby, cichy głos:
-Edyta...Co się dzieje?
-I co teraz?- Mateusz nie krył zdenerwowania.
- Zupełnie zapomniałem wziąć od Edyty klucz- Bogdan próbował się tłumaczyć przed samym sobą- Ale czy ona w ogóle go wzięła?!
- Możnaby sprawdzić.
No tak lepszego pomysłu nie ma. Bogdan westchnął:
- No to leć ,szukaj w przedpokoju, ewentualnie w salonie.
Chłopak pokiwał głową i znikł w drzwiach. Po kilku minutach wrócił z wyraźnie zawiedzioną miną.
- Wzięła.- stwierdził wzruszając ramionami.
Bogdan złapał się za głowę. No tak. Teraz to definitywne jego wina. Ale Mateuszowi nie brakowało pomysłów:
- Ewentualnie mogę zamknąć te drzwi od środka i wyjść przez okno. Ale w tedy w środku będzie jak po zamieci, bo strasznie wieje.
- A nie mógł byś po prostu zostać?!- ton Bogdana brzmiał jak prośba
Tak mógł zostać. Mógł, ale czuł, że musi jechać do szpitala. Uczucie do Pauliny było silniejsze od tego, co będzie z domem Edyty.
-Nie.
- No to rób co chcesz.
Chłopak wzruszył ramionami, pobiegł do domu zamknął drzwi i błyskawicznym tępie znalazł się koło okna. Pokonał przeszkodę nad wyraz zręcznie, postarał się lekko je domknąć i stanął przed Bogdanem. Obaj wsiedli do auta i ruszyli w stronę celu.
Edyta ocknęła się i spojrzała w stroną Pauliny. Nie była wyjątkiem. Oczy Mejera i sanitariuszy były wpatrzone w tę samą stronę.
Co się do cholery wyrabia?
Zanim Edyta odpowiedział na zadane jej pytanie minęła dość długa chwila. Na tyle długa, aby Paulina mogła się zorientować, że jest w karetce i że ból na rękach jest spowodowany przecięciami zrobionymi- wyglądało na to- nożem.
- Edyta.- powtórzyła nieco głośniej i to już były granice jej możliwości.
- Kochanie...-zaczęła niepewnie lekarka- Znaleźliśmy cię z Bogdanem w parku. Pamiętasz coś?
Dziewczyna pokiwała głową, choć pamiętała niewiele.
- O tym pewnie będziesz musiała pogadać z policją- zauważył jeden z sanitariuszy.
Nastąpiła krótka chwilą milczenia, nim znów dał się słyszeć głos Pauliny.
- Wszystko mnie boli...
Edyta popatrzyła na nią wzrokiem tak czułym, i tak wyrozumiałym, że stwierdziła że nieco jej ulżyło.
-Domyślam się. Dostaniesz coś przeciwbólowego.
- Chwila...A czemu stoimy?
- Korek. Wypadek ciężarówki- wyjaśnił krótko Mejer
- Ała...Edyta...
- Już. Przepraszam, zamyśliłam się...
Poczęła grzebać a walizce. Po krótkiej chwili zwróciła się do chirurga:
- Jacek. Znalazł się...
- Dobrze, daj. I znieczul ją, jak możesz.
Paulina zupełnie oprzytomniała.
Szycie...No to ładnie...
Na myśl przyszedł jej dwudziesty piąty grudnia dwa tysiące czwartego, kiedy przecięła sobie rękę szybą. Przechodzić przez to znowu i to jeszcze dwa razy!
Edyta widząc strach w oczach dziewczyny czule pogłaskała ją po głowie i zapewniła:
- Nie bój się. Zrobię to najdelikatniej jak potrafię.
Obaj panowie byli już w drodze do szpitala. Obaj tak samo pogrążeni w swoich osobistych myślach. Obaj jak do tej pory nie odezwali się do siebie słowem. Mateusz z tylniego siedzenia nieprzytomnym wzrokiem patrzył się w szybę podpierając się ręką. Na początku myślał jeszcze o tym , co zdarzyło się tego wieczoru i o innych różnych sprawach, z tym tematem związanych. Lecz kiedy przynajmniej w połowie, poukładał sobie wszystko, i pomyślał o najbliższej przyszłości, począł się nudzić. Teraz ,,podziwiał’’ pędzące za szybą widoki, i myślał tylko o tym, jak przerwać dręczące milczenie. Bogdan też czuł napięcie. Wdawało się że milczenie będzie trwało do końca jazdy, ale coś je przerwało.
- O Boże!- Mateusz dobitnie i głośno wyraził swoje zdanie na temat ogonka aut, które właśnie ukazały się jego oczom.
Bogdan nie odezwał się. Stanął i westchnął. Najwyraźniej los uwziął się na niego i chciał mu uniemożliwić szybkie dotarcie do Edyty. Klucze, korek, i co jeszcze?! Był coraz bardziej zdenerwowany. Żeby tego zdenerwowania nie okazywać, nic nie mówił. Czuł się trochę głupio wobec swojego towarzysza, ale innego sposobu nie miał. No cóż, mógłby chociaż na niego spojrzeć. Praktycznie było mu wszystko jedno. Dojedzie, nie dojedzie. Nie pasowało mu jego teraźniejsze położenie, ale też nagle opuściło go pragnienie jak najszybszego dojazdu do celu. Nie obchodziło go to co sobie pomyśli Mateusz.
Ten dalej tępo gapił się w szybę. Tym razem na faceta z irokezem w oplu, słuchającego jakiejś muzyki, bo kołysał się na siedzeniu. Wyglądał tak, jakby cieszył się że w tym korku stoi. A może tylko wyglądał tak jak by się cieszył... W każdym bądź razie po ocenie postaci zabrał się za szukanie nowego obiektu do wpatrywania. Ale nie było tu już chyba nic ciekawego. Można się tylko patrzeć na, wydawało by się, nieskończony sznur samochodów. Ale nagle znalazł jednak coś, co go zaciekawiło...
Kiedy Edyta przygotowywała strzykawkę Paulina bała się coraz bardziej. Była blada jak ściana, zaczynała się pocić. Nie dawała sobie rady ze swoim lękiem. Cała sytuacja, w jakiej się znalazła sprawiła, że jej strach był jeszcze większy niż wtedy. Jednak obecność Edyty działała na nią nieco uspokajająco...Przyszedł najgorszy moment- dłoń lekarki skierowała się w stronę prawej ręki- tej z głębszą i zdecydowanie poważniej wyglądającą raną- dziewczyna skierowała wzrok w sufit karetki.
Może lepiej jak nie będę patrzeć. Sama już nie wiem, co się ze mną dzieje...
Bolało. Mimo to, że Edyta podawała znieczulenie, rzeczywiście, najdelikatniej jak potrafiła, zgodnie ze swoim zapewnieniem. Powoli, na raty, ostrożnie... Cóż sposób, w jaki to robiła, nie pomagał rozdygotanej dziewczynie się uspokoić. Zawsze, przy jakichkolwiek zastrzykach strasznie się bała, czasem robiło jej się słabo, ale nigdy nie mdlała. Teraz za to, bała się jeszcze omdlenia. Cała ta obsesja stawała się, w gruncie rzeczy, jeszcze straszniejsza niż szycie.
- Co się dzieje? Słabo ci?- Edyta po podaniu kolejnej ,,raty’’ przerwała na chwilę, troskliwie patrząc dziewczynie w oczy.
Pokiwała głową. Miała już dość.
Lekarka ruchem ręki nakazała sanitariuszowi, aby podniósł Paulinie nogi.
- Jesteś strasznie blada.- zauważyła- Zawsze przy zastrzyku robi ci się słabo?
- Czasami- usłyszała w odpowiedzi
Edyta westchnęła.
- Mogłaś powiedzieć. A, z resztą nie ważne. Wiem, teraz nie masz do tego głowy.- pogłaskała ją czule po głowie, w drugiej ręce cały czas dzierżąc strzykawkę.- Już? Lepiej?
- Lepiej. Tak jakby.
Ale cały czas się dziwnie czuję...
- To...Mogę kontynuować?
Paulina przytaknęła.
- Dobrze. Wytrzymaj jeszcze chwilę, zaraz skończę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mada
Gość






PostWysłany: Nie 14:58, 04 Lis 2007    Temat postu:

Łaaa! Jak czytałam o tym zastrzyku to aż mi się ciemno przed oczami zrobiło... Zawsze jak mam iść na szczepionkę to jest mi słabo i w ogóle... Błeee... No ale super! Czekam na dalszą część i mam nadzieje że nie będzie tak dokładnie opisywać zastrzyków <boisie>
Powrót do góry
andzia
Administrator



Dołączył: 12 Sty 2007
Posty: 891
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tarnow/Krakow
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:39, 04 Lis 2007    Temat postu:

no mzoe troche w soim cedeku koncowke pogmatwalam, ale mam nadziej ze jak wrzuce kolejna czesc to sie wyjasni wszystko. PaBia rewelka!! A z tym zastrzykime to niezle wymyslilas
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mada
Gość






PostWysłany: Pią 17:48, 09 Lis 2007    Temat postu:

Kiedy dacie kolejne?
Powrót do góry
PaBia
fan



Dołączył: 02 Maj 2007
Posty: 462
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dzióra zwana Konin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:58, 09 Lis 2007    Temat postu:

Och poproszę inny zestaw pytań Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
andzia
Administrator



Dołączył: 12 Sty 2007
Posty: 891
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tarnow/Krakow
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:18, 10 Lis 2007    Temat postu:

ja moze dzis (jak mi sie plik otworzya), a jak nie to jutro, jak wroce na mieszkanie gdzie mam oryginalny plik na lapku...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mada
Gość






PostWysłany: Sob 21:21, 10 Lis 2007    Temat postu:

ok... no to czekamy Wesoly
Powrót do góry
andzia
Administrator



Dołączył: 12 Sty 2007
Posty: 891
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tarnow/Krakow
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:44, 10 Lis 2007    Temat postu:

bardzo prosze


- Chyba kto to? - Aśka z przekąsem w głosie wychodząc z budynku
- No, no właśnie, kto to?
- Ola – Anka
- Co to z komendy robicie przedszkole?? – z sarkastycznym uśmiechem
- Oj Sebastian, Sebastian. Lepiej byś się, zajął szukaniem naszego Zenusia – odcięła mu się Aśka
W domu studentka obudziła się – zerwała się na równe nogi..
- Szit, miałam iść po Olę. Pewnie czeka na mnie na dworcu.
Zaczął jej dzwonić telefon.
- Halo?
- Czemu wczoraj nie przyszłaś?
- Nie wyrobiłam się. Dziś przyjdę. Już na pewno.
Po tej szybkiej wymianie zdań możliwie szybko jak na osobę z nogą w gipsie ubrała się i doprowadziła do porządku. Znów dzwonił jej telefon.
- Cześć Asia, co się stało?
- Nie zapomniałaś o kimś?
- Jezu, wiem Ola. Co się stało? Gdzie ona jest?
- Nie panikuj. Jest cała i bezpieczna u nas, tzn. u Ani w samochodzie. Ochrona nas zawiadomiła, a wiedziałaś o tej sprawie z zeszłego roku?
- Tak. Pamiętam ten wypadek. Lekarze myśleli, ze została pobita. Już po nią jadę.
- Zaczekaj.
Nie udało się nic więcej powiedzieć, bo się rozłączyła. W momencie nie wiedziała, co ma robić. Jechać do szpitala czy najpierw po Ole.
Tym czasem Zenuś siedział z kolegami w nowym miejscu. Było ono zacienione, ochronione od wiatru, miało ławeczkę. Do sklepu było o rzut kamieniem. Popijali teraz piwo z tutejszego browaru. Jeden z towarzyszy odezwał się:
- No to zdrowie kurna moich bab, które tam na mnie czekają.
Wypił łyk. Dołączył do nich trzeci z jakimiś papierami w ręce. A do toastu wzniesionego przez swojego kolegę dołączył Zenuś:
- Ta ty masz żonę, teściową i kochankę.
Zaczęli się śmiać.
- A ty masz żonę i kochankę - wódkę i dwie upierdliwe córeczki. Sorry ku**a chciałem powiedzieć miałeś. - Bo to – podał mu coś – to jest twoje nowe życie, ale pod jednym warunkiem, że dopłacisz 10 kawałków.
- K***a i co jeszcze??
- Na razie tyle, ale pamiętaj ja zawsze cię znajdę. – szyderczy uśmiech
- A wiecie, co wam powiem, jeszcze psy się do mnie dobierają.
- A co oni od ciebie Wiesławie chcą?
- O k***a jakie po p********e imię, ale przynajmniej się od pieprzą.
- Ku***a a co te je***e psy chciały od ciebie?
- Nie wiem. K***a, ktoś im cos nagadał, jakiś bredni.
- Ale od teraz jesteś już Wiesławem Nowakiem, urodzonym 22.07.1954r. A teraz wypijmy, żeby cię te psy szybko nie wytropiły – znów zaczęli się śmiać, a zapoczątkował to ten trzeci, co się dołączył.
- No brawo Romuś, palnąłeś w sedno. -drugi.
Dziewczyna zdecydowała się pojechać najpierw po siostrę. Obawiała się, ze policjantki pociągnął ja do odpowiedzialności za złą opiekę nad siostra.
Ola smacznie spała w samochodzie. Obie policjantki wpatrywały się w nią jak w obrazek. Ta sielankę przerwali im ich partnerzy:
- Jak się bawicie w niańki to może ja sobie zostawcie na komendzie? Anka pewnie tez się ucieszy z takiej maskotki. – Rafał
- Albo podzielcie się i przez tydzień będzie u jednej, a przez kolejne u drugiej i trzeciej – Seba
- Wariaty!! – obie równocześnie, zaczynając się śmiać.
- Panowie, chcecie zrobić dobry uczynek? – Ania
- No jak najbardziej – Sebastian w ich imieniu
- To Zajmijcie się Zenusiem - Asia
- Ale gość zapadł się pod ziemie – Sebastian
Z płaczem i krzykiem na ustach obudziła się Ola.
- Nie! Nie! Mamo! – i znów mocno płakała
- No i coście najlepszego zrobili?
- No, co? A to nasza wina? - Rafał
- Wy trajkotacie jak najęte – Sebastian
- Idźcie już - Ania
- I zróbcie nam herbaty, Olce tez. Cześć wyspałaś się – Asia patrząc na Olę
- A co my służący jesteśmy - w oddali dobiegł ich glos Rafla
- Kim pani jest? Ja chcę do mamy! Mamo!
Dziewczyny nic nie odpowiedziały tylko patrzyły na przerażona i zaspana Olę. Ania znów ja przytuliła do siebie, pogłaskała po ramieniu.
- Już dobrze, nie płacz. To jest pani Asia. Moja koleżanka.
- I twojej siostry też.
- A gdzie jest Asia? Miała przyjechać po mnie na dworzec!
- Ale jest już w drodze i stąd cię odbierze. Teraz chodź z nami na górę.
- Musisz coś zjeść, pewnie jesteś głodna.
Pokiwała tylko głową.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mada
Gość






PostWysłany: Sob 21:57, 10 Lis 2007    Temat postu:

No... brawo, brawo! Jak zwykle świetne!
Powrót do góry
krabik
nowy



Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Słupsk

PostWysłany: Pon 21:01, 12 Lis 2007    Temat postu:

WOW
Ale dziewczyny świetnie piszecie
Tylko pozazdrościc.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
andzia
Administrator



Dołączył: 12 Sty 2007
Posty: 891
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tarnow/Krakow
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:53, 20 Lis 2007    Temat postu:

prosze mam chwile wolnego

Wysiadły z auta, skierowały się w stronę drzwi komendy. Ola szła pierwsza z szeroko otwartymi oczami. Chłonęła jak gąbka nowe otoczenie. Jednak przed drzwiami zatrzymała się. W nich stal Rafał, wołał ja i swoje koleżanki do siebie. Ta zrobiła zwrot o sto osiemdziesiąt stopni i z płaczem zbiegła z dwóch schodków i schroniła się za nogami Ani i Asi, które szły za nią.
- Co się stało? - Ania odwracając się do malej.
Nic nie odpowiedziała, tylko płakała.
- Co nam dziecko straszysz? - Asia
- Ja? - ze zdziwieniem w glosie – picie wam zrobiliśmy.
Popatrzyła tylko z politowaniem na kolegę. Ance udało się uspokoić mała i wytłumaczyć, ze pan Rafał nie chciał jej wystraszyć. W końcu udało się im dotrzeć do celu – pomieszczeń komisariatu. W nich było ciepło i gwarno. Trzy kobiety weszły do kuchni. Na stole stały trzy kubki z nad których unosiła się para. Ola nie wiedząc co ma robić kurczowo trzymała Anie za rękę, rozglądała się dookoła swoimi małymi oczkami.
- Lubisz kanapki z serem i szynka? – Asia patrząc na dziewczynkę.
Pokiwała głową. Ania pomogła jej usiąść na krześle przy stole. Pierwsze co Ola zrobiła to złapała gorący kubek w obie dłonie i przyciągnęła do siebie, upiła łyk.
- Proszę – Asia podając jej swoja kanapkę.
Pochłonęła ja w ułamku sekundy, cherbatę tez wypiła równie szybko jak pochłonęła kanapkę.
Po 15 min od wejścia na komendę zaczęło się jej nudzić, nie miała swoich bajek, ani kolorowanek, jedynie misia z którym przyjechała.
- Nudzi mi się – podnosząc wzrok na dziewczyny, które stały za nią oparte o mebelki znajdujące się w pomieszczeniu
- Bajek, ani kolorowanek nie mamy – Ania
- Ale możesz dostać parę kartek, jakieś pisaki i długopisy się znajda.
- Mhy.
Była 15. Młodej Aśce udało się dotrzeć na komendę. Wyszła na trzecie piętro zdyszana i zziajana. Wchodząc do pomieszczenia wpadła na Sebastiana:
- O kogo widza moje oczy! Tu są – pokazał jej ręką
Dokuśtykała tam. Zanim zdążyła się odezwać Aśka wyciągnęła ja do ich kanciapy na rozmowę:
- Cześć, przepraszam, mam nadzieje – nie zdążyła dokończyć
- Nic się nie stało. Ona wie o matce?
- Nie, dopiero jej powiem.
- A jak noga i twarz?
- Dobrze. Musze się streszczać, bo do kontroli musze iść.
-To chodź. – podała jej rękę – Chcesz, żebyśmy były przy waszej rozmowie?
- Zostańcie, boje się jej.
Przeszły do pomieszczenia, gdzie była Ola z Ania i Anka – psycholog. Te dwie cos ze sobą rozmawiały, a dodatkowo pani komisarz bawiła się z młodą.
- Cześć siostra! – odezwała się młoda Aśka
Dziewczynka zerwała się na równe nogi. Jej twarz rozpromienił uśmiech. Rzuciła się jej do nóg, bo na szyje nie miał jak, przez kolano w gipsie.
- A gdzie mama?
Popatrzyła na komisarz Kowalska, na obie Anki i w końcu na swoja siostrę. Zebrała się w sobie i zabrała glos.
- Ola, zostałyśmy same z tata. Mama miała wypadek i jest tam – pokazała ręką w stronę nieba – na górze, u aniołków.
- Nie! – rozpłakała się, chciała wybiec z kuchni, ale Aśka ja złapała i wzięła na ręce, przytuliła do siebie.
Studentce tez łza zakręciła się w oku, ale nie rozpłakała się. Aśka miała na rękach Ole, patrzyły na siebie. Mała cały czas chlipała.
- Cii, już dobrze. Nie płacz. Porysujemy jeszcze?
Pokiwała głową, usiadły przy stole. Mała na kolanach policjantki. Młoda Aśka patrzyła na siostrę i Asie, a pozostałe dwie dziewczyny na nie, jedna do drugiej po cichu:
- Jeszcze tylko Sebastiana brakuje. – z uśmiechem
- Idealna rodzinka – komisarz Ania – A co o niej myślisz?
- No dokładnie. Nie jestem pewna, ale wygląda mi na to ze obie są ofiarami znęcania się.
- Wiem, ale Asia się tego wypiera. A wiesz jak to jest z mała. A ich matka tez temu zaprzeczała.
- Typowe. Dobra lecę. Jak cos to dzwońcie.
- Dzięki.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mada
Gość






PostWysłany: Pią 21:47, 23 Lis 2007    Temat postu:

DOpiero teraz znalazłam chwilkę na przeczytanie bo normalnie ostatnio czas za szybko dla mnie leci...
Jak zwykle Andziu, SUPER!
Powrót do góry
Władzia
nowy



Dołączył: 21 Lip 2007
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:26, 26 Lis 2007    Temat postu:

Piszecie bardzo fajne opowiadania
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Olga Bończyk Strona Główna -> KOSZ Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 21, 22, 23  Następny
Strona 7 z 23

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin