|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
paglo90
przyjaciel forum
Dołączył: 22 Maj 2008
Posty: 781
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Okolice Zielonej Góry Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 0:43, 17 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Nie wiem, czy Wam się spodoba. Nie wiem, czy mnie się podoba. Czy dotyczy Edyty - to już wolna interpretacja, zamysłu takiego nie było. Tłumaczy mnie chyba dość kiepski i nostalgiczny humor oraz późna pora... Miłej lektury!
Oto, stworzona w przypływie "nostalgicznej" weny, miniaturka:
~~~
„Ławka”
Jest taka ławka w parku. Stoi pod dużym kasztanem. W promieniu dwudziestu metrów jest wiele innych ławek, ale ta jest wyjątkowa.
Wyryto na niej duże serce. Takie samo, jak w korze kasztanu. Teraz ledwo je widać, choć gdy ławkę pokryją farbą, szybko znajdzie się ktoś, kto serduszko poprawi, by było widoczne.
Jest taka Starsza Pani. Siada na tej ławce codziennie o dziewiątej wieczór. Ci, którzy odwiedzają park często, wiedzą o tym. Nawet okoliczni chuligani dewastują inne ławki, ale nie tą. Bo to przecież wyjątkowa ławka.
Starsza Pani mieszka niedaleko. Czasem przynosi ze sobą płócienny woreczek i karmi gołębie. Nigdy nie patrzy na zegarek. Często nuci starą melodię, zawszę tę samą. Dziś nikt już tej piosenki nie pamięta. Wzrok Starszej Pani utkwiony jest w końcu wierzbowej alejki. Jasnobłękitne oczy wydają się być inne niż przed laty. Jeśli ktoś umie patrzeć, dostrzeże, że kiedyś w tych oczach grały wesołe ogniki, został po nich ślad.
Starsza Pani przychodzi zawsze w niebieskiej sukience. Staromodnej, z białym kołnierzem. Ale ta sukienka dobrze wygląda z ażurowymi rękawiczkami, zakładanymi na jeden palec. Dłonie zawsze ściskają pożółkłą już kartkę papieru.
Poprosił ją, aby tak wyglądała, kiedy się spotkają. On tęskni, i na pewno wróci. Ona w to wierzy. On wejdzie do parku tą samą bramą, którą wszedł tego dnia, gdy pierwszy raz siedzieli na Ławce. Będzie miał na sobie tę samą marynarską koszulę i szare spodnie. I przyniesie jej bukiet konwalii. A o jedenastej powędrują wierzbową alejką, trzymając się za ręce. Jutro wrócą. Czeka na nich przecież wyjątkowa ławka.
Ostatnio zmieniony przez paglo90 dnia Nie 10:05, 17 Sie 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
PaBia
fan
Dołączył: 02 Maj 2007
Posty: 462
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Dzióra zwana Konin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 12:32, 17 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Śliczne!! Fajny nastrój Napisz coś jeszcze!! Koniecznie
|
|
Powrót do góry |
|
|
Madeline
fan
Dołączył: 13 Kwi 2008
Posty: 356
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: WhiTe rOOm Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 12:42, 17 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
kuuurcze ...bardzo fajne ! nie wiem czemu...ale az mi sie "Pamietnik" przypomniał
|
|
Powrót do góry |
|
|
gwiazda0
fan
Dołączył: 13 Sty 2008
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z pokoju bez klamek ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 15:25, 17 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
super
|
|
Powrót do góry |
|
|
glina417
fan
Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: KrK Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:18, 17 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
śliczne, szczerze to mi się to bardzo z kimś innym skojarzyło niż z Edytą /właściwie to jest jakby połączeniem kilku/ ale mi się bardzo podoba taki fajny refleksyjny nastrój wprowadza...
|
|
Powrót do góry |
|
|
paglo90
przyjaciel forum
Dołączył: 22 Maj 2008
Posty: 781
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Okolice Zielonej Góry Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:38, 17 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Dzięki za pozytywne komentarze
Gdy spadają jak liście
Kartki dat z kalendarzy
Kiedy szaro i mgliście
Trzeba marzyć
Często leży bez ruchu przez kilka godzin. Ma zamknięte oczy. Pokój wypełnia mocno pachnącymi kwiatami. W zimie, gdy ich nie ma, mocno spryskuje poduszkę kwiatowymi perfumami. Żeby było jak w lecie. Bo żeby się tak poczuć, trzeba tylko marzyć. Bez tego nic się nie zdarzy.
Żeby coś się zdarzyło
Żeby mogło się zdarzyć
I zjawiła się miłość
Trzeba marzyć
Ona o tym wie. W swojej wyobraźni może tworzyć najróżniejsze historie, może być damą, może być artystką, może być sławna i bogata. Może być szczęśliwie zakochana. I nikt jej nie wmówi, że to nie dzieje się naprawdę. Bo przecież dzieje się – w jej głowie.
W chłodnej, pustej godzinie
Na swój los się odważyć
Nim twe szczęście cię minie
Trzeba marzyć
Wychodzi z pokoju. Wygląda naprawdę ładnie, aż tata uśmiecha się na jej widok. Spotyka się z Nim. Wreszcie mówi Mu to, co powinna była powiedzieć już dawno, wtedy, kiedy On powiedział to do niej. On chwyta jej dłoń. Spacerują, nie odrywając od siebie wzroku.
W rytmie wiecznej tęsknoty
Wraca fala do plaży
Ty pamiętaj wciąż o tym
Trzeba marzyć
Nic nie mogło być nie tak. Przez cały czas była wiosna. O nic nie musieli się martwić. Całe dnie spędzali razem, a w nocy tęsknili do siebie, wpatrując się we wspólne zdjęcie. To był jej świat, i nikt nie mógł go jej odebrać. Była szczęśliwa.
Żeby coś się zdarzyło
Żeby mogło się zdarzyć
I zjawiła się miłość
Trzeba marzyć
Otworzyła oczy. Szczęśliwa – bo przecież dopiero co zdarzyło się tyle fantastycznych rzeczy – z uśmiechem na twarzy, promieniejąc tak, że obcy ludzie uśmiechali się do niej, ruszyła przed siebie. Padał deszcz, ale to nic. Dla niej przecież zawsze świeciło słońce.
Zamiast dmuchać na zimne
Na gorącym się sparzyć
Z deszczu pobiec pod rynnę
Trzeba marzyć*
Na ławce siedział on. Wyglądał inaczej, mówił inaczej, ale to był on. Zerknął na nią, najpierw przelotnie, ale potem, jakby zobaczył w niej kogoś, kogo nie widział wiele lat, zawiesił na niej wzrok na dłużej. Uśmiechnął się szeroko. Błysk w oku miał ten sam.
*Trzeba marzyć, Jonasz Kofta.
Kolejność zwrotek zmieniona.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Madeline
fan
Dołączył: 13 Kwi 2008
Posty: 356
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: WhiTe rOOm Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 23:05, 17 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
ooo...no to teraz Paglo...zamurowałas mnie xD naprawde piekne
hmm aaa to cdn mego ff`a xp
SPOTKANIE PO LATACH
cdn xD
-Cholera jasna ! – krzyknęła Edyta spoglądając na stojący obok łóżka zegarek. Zaspała. W pośpiechu szykowała się do wyjścia. Nie zdążyła ułożyć włosów. „Trudno”- pomyślała i szybko wyszła z domu. Miała już zamykać drzwi, kiedy klucze wypadły jej z ręki. Schyliła się po nie i zauważyła róże leżącą pod jej drzwiami. Stała tak wpatrzona w nią próbując dociec skąd się wzięła i od kogo...Nagle przypomniała sobie, że i tak jest już spóźniona. Wzięła kwiatka, wsiadła do samochodu i ruszyła do pracy.
-Oo...a co to ? nowy "look" ? – zapytała zdziwiona Lena wchodząc do pokoju lekarskiego
Edyta spojrzała na nią z wyrzutem, próbując spiąć włosy.
-Ehh...-westchnęła- Zaspałam
-U..to co ty w nocy robiłaś ?I....z kim?
Obie zaczęły się śmiać. Przechodzący obok pokoju Kuba usłyszał głos Edyty i stanął pod drzwiami...
-No wiesz...ekhhem – zaczęła Edyta ściszając głos – z ...pewnym przystojnym brunetem
Lena podeszła do nie bliżej, a uśmiech znikł jej z twarzy.
-Naprawdę ? – zapytała z niedowierzaniem
Edyta ponownie wybuchła śmiechem.
-Oczywiście...
Kuba, który cały czas stał pod drzwiami poczuł ukłucie w sercu....”Szybko znalazła sobie pocieszyciela” – pomyślał i zdenerwowany ruszył przed siebie
-...że nie – dokończyła Edyta
Po skończonym dyżurze właśnie wsiadała do samochodu kiedy usłyszała głos za swoimi plecami...
-Edyta ! – krzyknęła Lena
-Tak ?
-Mam małą prośbę...mogłabym się zabrać z tobą ? Mam pewną sprawę do załatwienia w mieście...
-No pewnie , wsiadaj
Gdy ruszyły Lena zauważyła róże.
-Czy ja o czymś nie wiem ? –zapytała
-O co chodzi?
-O to – odpowiedziała Lena wskazując na róże
-A....to...nie wiem od kogo i z jakiej okazji
Lena zmierzyła ją spojrzeniem.
-Dostajesz róże i nie masz pojęcia od kogo i za co ? tak?
-Dokładnie – powiedziała Edyta kiwając głową
-ehhh kłamać to ty nie potrafisz
-Lena...naprawdę ! nie mam pojęcia od kogo
-hmm...czyli masz tajemniczego wielbiciela
-Oszalałaś – stwierdziła Edyta, uśmiechając się ciągle
Jak się szybko okazało Lena wcale nie oszalała. Codziennie rano Edyta dostawała różę. Nigdy nie udało jej się zauważyć od kogo, jednak z biegiem czasu coraz mniej ją to intrygowało a coraz bardziej podobało. Pewnego dnia do róży dołączony był krótki liścik
„Dzisiaj o 20 w Blue Cafe”
Postanowiła spotkać się z tajemniczym wielbicielem i sprawdzić kim jest. Ubrana w krótką czarną sukienkę oraz buty na wysokim obcasie pewnym krokiem wyszła z domu. Zrezygnowała z samochodu, ponieważ kawiarnia była blisko jej domu.
Przez całą drogę zastanawiała się jaki „on” jest i dlaczego właśnie jej dawał kwiaty.
Weszła do środka...nie zauważyła żadnego samotnego mężczyzny. Nagle podszedł do niej kelner i wręczył róże. Edyta z zaskoczenia nawet nie wypowiedziała „dziękuje”. Zaprowadził ją w głąb kawiarni. Szli pomiędzy malutkimi stolikami, aż do kręconych schodów. Teraz zaczęła czuć się niepewnie...kelner prowadził ją na piętro, gdzie również znajdowały się malutkie stoliki nakryte niebieskimi obrusami. Jednak to nie był koniec „wędrówki”. Na samym środku sali była szklana winda, ten element wystroju bardzo ją zaciekawił. Zwłaszcza, że cała była przybrana różami.
-Tędy proszę – powiedział kelner i wskazał jej środek windy
Weszła bez słowa i pojechała w górę, jak się po chwili okazało – na dach.
Takiego widoku się w ogóle nie spodziewała. Malutki stolik, dwa puste krzesła, świece, mnóstwo róż i tysiące światełek – miasto nocą. To wszystko sprawiło, że nie mogła zebrać myśli. Stała sparaliżowana pięknym widokiem...
-Przepraszam, za ewentualne trudności z dotarciem, ale mam nadzieje, że widoki to zrekompensują – usłyszała za sobą miły męski głos...głos, który już znała.
-Cieszę się, że przyszłaś – przywitał się i pocałował ją w dłoń
-Marek?! – zapytała z niedowierzaniem
Mężczyzna uśmiechnął się.
-Ale...ale dlaczego – wydukała, a on zaprowadził ją do stolika, do którego po chwili podszedł kelner i nalał im szampana
-Wiem...powinienem wcześniej zapytać, ale mam nadzieje, że lubisz róże?
-e...Tak lubię – odpowiedziała mechanicznie
Nastała cisza. Marek wpatrzony w jej oczy wydawał się być myślami nieobecny. Edyta powoli otrząsała się i zaczęła myśleć....
-Ale do cholery jasnej – powiedziała stanowczo, ale spokojnie – co to ma być ?
-Hmm- mruknął biorąc do ręki kieliszek szampana- randka ? – zapytał
-Randka – powtórzyła
-Tak randka- odpowiedział- powiedziałaś, że możemy się jeszcze kiedyś spotkać...
-Tak, ale...
-Nie ma żadnego ale- dokończył stukając kieliszkami – za nasze spotkanie
Wznieśli toast, pierwszy potem kolejny...i jeszcze jeden. Nie wiedziała czy to zasługa alkoholu, uroku tego miejsca czy jego, ale wiedziała, że już od dawna nie czuła się tak dobrze. Po skończonej kolacji wstała i podeszła bliżej krawędzi dachu, gdzie był murek. Usiadła na nim.
-Nadal nie rozumiem dlaczego...ale dziękuje – powiedziała
Marek wyjął róże z wazonu stojącego obok krzesła i podszedł do niej.
-To ja dziękuje – mówił wręczając jej kwiat, na który Edyta zareagowała śmiechem
Spojrzał na nią pytająco.
-Nigdy w życiu, nie dostałam tyle róż...
-Nie ?- zdziwił się
-Nie
-Dziwne...taka piękna kobieta powinna dostawać je codziennie- powiedział po czym dotknął jej policzka, co trochę zmieszało Edytę, ale alkohol dodawał jej odwagi
-Pewnie w całym mieście zabrakło już kwiatów...- stwierdziła i wstała odkręcając się do niego plecami i podziwiając widok
-Jeśli będzie trzeba to sprowadzę je z końca świata – szepnął jej do ucha
-Nie nie trzeba będzie – odparła i odwróciła się w jego stronę.
Stali blisko siebie...Jeszcze kilka godzin temu powiedziałaby, że za blisko, ale teraz czuła ,że jest w nim coś wyjątkowego i chciała być blisko niego...czuć jego zapach.....jeszcze bliżej, czuć bicie jego serca... i jeszcze bliżej, poczuć smak jego ust....
Tak delikatny, a jednocześnie tak męski i zdecydowany.
Nie wiedziała jak długo tam byli. Czas zatrzymał się dla niej w chwili, gdy ją pocałował.
Zaczęło się robić chłodno...zimne powietrze sprawiło, że Edyta trochę otrzeźwiała.
-Powinnam już iść – powiedziała szeptem stojąc wtulona w jego ramionach
-Odprowadzę cię...
-Dziękuję za spotkanie – powiedział, gdy już stali pod jej domem
-To...był naprawdę miły wieczór-spojrzała na niebo – a właściwie noc
Nagle zaczął padać deszcz, którego oni...wydawali się nawet nie zauważyć. Pocałował ją delikatnie. Odpowiedziała tym samym. Deszcz stawał się coraz silniejszy i było coraz zimniej.
-Wiesz co ? –zapytała
-Hmm?
-Zimno tutaj...-stwierdziła, wzięła go za rękę i otworzyła drzwi.
-Jako pani doktor zakazuje ci tkwić na dworze w taką pogodę – próbowała zachować powagę mówiąc to, ale nie bardzo jej to wychodziło.
-Co tylko pani doktor każe –odpowiedział uśmiechając się i obejmując ją
-Czego się napijesz ?
-Hm...a co pani doktor proponuje ? Herbatkę? Rosołek?
-Wino – stwierdziła i wyjęła dwa kieliszki i butelkę
Usiadła na dywanie przed kominkiem.
-Rozpal ogień – powiedziała krótko
Po chwili już poczuli ciepło płomieni.
-To moje ulubione miejsce, gdy jest taka pogoda...
-Mhm – mruknął popijając wino
-Co jest ?!- krzyknęła Edyta, gdy zgasły lampy.
-Chyba....nie ma prądu
-Świetnie- podsumowała wpatrując się w płomienie ognia.
-Nie martw się, to pewnie przez pogodę – pocieszył ją Marek i objął ramieniem
-Dobrze, że rozpaliłeś ogień – odezwała się po chwili- iii....dobrze, że jesteś
Przytulił ją mocniej ...
-Będę zawsze, kiedy będziesz mnie potrzebować- szepnął
Edyta spojrzała w jego oczy.
-Potrzebuje – powiedziała tak cicho, że ledwo ją usłyszał
Pocałowała go, mocno...namiętnie. „Zerwał” z niej wilgotną jeszcze sukienkę, ona z niego garnitur...
Nawet ogień w palącym się kominku nie był tak gorący jak oni tej nocy...a na ścianie nie tylko samotny cień jej ale i jego pojawił się....
CDN
Ostatnio zmieniony przez Madeline dnia Nie 23:18, 17 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
gwiazda0
fan
Dołączył: 13 Sty 2008
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z pokoju bez klamek ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 23:46, 17 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
czyżby był to Kuba? super! :* ja chcę jeeszcze
|
|
Powrót do góry |
|
|
PaBia
fan
Dołączył: 02 Maj 2007
Posty: 462
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Dzióra zwana Konin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 0:08, 18 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Cuda tu tworzycie ;* Ja chcieć więcej A moje jutro I będzie dłuuuuuuuuuuuugie
|
|
Powrót do góry |
|
|
gwiazda0
fan
Dołączył: 13 Sty 2008
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z pokoju bez klamek ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 0:10, 18 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
PaBia no to czekam
|
|
Powrót do góry |
|
|
glina417
fan
Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: KrK Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 8:37, 18 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
no ślicznie, ślicznie wszystko,
Zosia, czytając Twoje słuchałam tego utworu i zupełnie inaczej się czyta jednocześnie słuchając - jest cudnie
|
|
Powrót do góry |
|
|
paglo90
przyjaciel forum
Dołączył: 22 Maj 2008
Posty: 781
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Okolice Zielonej Góry Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 11:09, 18 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Glina, spróbowałam Ale napisane jest tak, że jest zła kolejność zwrotek Więc nie za bardzo tak umiem
ale dzięki :*
Idę się uczyć, jak posiedzę w bibliotece do piątej to pewnie będę miała taki odparowany mózg, że stworzę jakiś durnowaty skecz czy coś
|
|
Powrót do góry |
|
|
oalka
fan
Dołączył: 10 Maj 2008
Posty: 341
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 11:43, 18 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
wszystkie genialne
|
|
Powrót do góry |
|
|
pieluszek
nowy
Dołączył: 04 Lip 2008
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 17:43, 18 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Glina, Ag@, PaBia, Nusia, Andzia, Madeline i no i Ty Gwiazdko :* (jak kogoś nie wymieniłem - SORY) CUDA!! no normalnie Tworzycie cuda :*
i ile czytania miałem
gwiazda0 napisał: | Teraz taka mała jednorazówka dla Asi :* :* :* :*
„Opowieść Edyty do jej miłości do Kuby”
po zerwaniu zaręczyn na studiach całkowicie się załamałam. Skończyłam doktorat i wyjechałam z Kazimierza jak najszybciej się da. Wszystko mi tam przypominało jego. Gdy minęło dziesięć lat, a ja nadal o nim myślałam i tęskniłam. przeprowadziłam się do Leśnej Góry. Chciałam zacząć nowe życie – sama. Wszystko było ładnie, pięknie lecz nie jedne popołudnie. Siedziałam w pokoju lekarskim rozmawiając z Moniką i do pokoju wszedł on – Jakub Burski. Spojrzał na mnie swoimi niebieskimi oczami a ja jak zwykle – odleciałam, ale po chwili wróciłam na Ziemię i znowu poczułam to co zawsze – smutek i złość.
-poznajcie się – powiedziała Monika
- my się już znamy – opowiedziałam oschle.
- Ok...no to ja was zostawiam samych. – wyszła zostawiając mnie razem z nim.
-co ty tu robisz? – spytał
-pracuję. – opowiedziałam i zobaczyłam na jego palcu obrączkę. – jesteś żonaty?
-tak....
-aha... no super – powiedziałam i wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami. Nie wiedziałam co się ze mną stało. Stałam się taka jakaś.…. inna. Sama siebie nie poznawałam.
Przez parę miesięcy chciałam żeby było tak jak na studiach.
Wyjechaliśmy razem do Kazimierza.
Całowaliśmy się. nic więcej. Jednak on pozostawił mnie tam drugi raz w tym samym miejscu i pojechał do żony……
Po tym wszystkim się zmieniłam. Znałam go na tylko dobrze, że potrafiłam odróżnić kto jest dla niego ważny. Zostaliśmy przyjaciółmi, ale jednak nadal go kochałam.
Po trzech latach pracowania w Leśnej Górze poznałam Bogdana – pacjenta Kuby. Polubiłam go, chodź on mnie pokochał. Nie mogłam odwzajemnić tego uczucia. Po pierwsze był też moim pacjentem a po drugie nadal kochałam Kubę.
Miałam wypadek. Miałam uszkodzone płuco. Kuba w wolnych chwilach siedział przy mnie, lecz kiedy przychodził Bogdan, zamykał się w sobie i wychodził z mojej sali jak najszybciej się da.
Gdy przychodziłam do niego na kontrolę była jak uschnięty kwiat. Nieogolony, niewyspany, markotny i taki jakiś nieswój.
Jednak gdy wróciłam do pracy po dwóch tygodniach wolnego, Kuba odżył.
Przyszedł raz do mnie. Siedzieliśmy przy butelce czerwonego wina, nad albumem zdjęć ze studiów i wspominaliśmy dawne czasy. Pocałował mnie i ……
Byłam szczęśliwa, że byłam z nim, ale…no właśnie. W naszym związku zawsze jest jakieś „ale”. Tym razem było to rodzina Kuby. Nie chciałam sobie budować szczęścia na czyimś nieszczęściu. Ale co na to poradzić? Kochałam go z dnia na dzień coraz mocniej.
Pewnego dnia zaskoczył mnie tym, że zabiera mnie do Toksani – mojego ulubionego (po za Kazimierzem) miejsce. Powiedział też, że wstąpił do sądu o rozwód.
Byliśmy tam dwa tygodnie.
Ostatni wieczór był tam niesamowity. Kolacja, jeszcze dłuższy spacer i to……
Oświadczył mi się. Zgodziłam się……
Ahhhhh…… po rozwodzie z Zosią zaczęliśmy myśleć o ślubie.
Dwa tygodnie przed ślubem zaczęłam się bać, że znowu mnie zostawi…ale nieeee... został przy mnie aż do dzisiaj…no a teraz spać dzieciaki.
-dobranoc babciu – pożegnały się jej wnuki
-dobranoc – Edyta pocałowała ich w czoła, zgasiła lampkę i poszła spać do swojego męża.
KONIEC :* |
ale....BOMBAAA!!!!! takie super
gwiazda0 napisał: | Taka mała „jednorazówka” dla Gliny ;* :* :* :* :*
„Kartka z pamiętnika – Edyta”
„ – maaaaaamooo – Otworzyłam oczy i zobaczyłam córkę jak siedzi na końcu łóżka i w ręku trzyma swoją ukochaną lalkę, którą dostała na swoje 5 urodziny, które miała je miesiąc temu - Edytkę.
-cześć kochanie....czemu już nie śpisz? – spytałam zaspana
-bo ja i Edytka jesteśmy głodne.
- to chodźcie na śniadanko.
Wysunęłam się delikatnie z ramion mojego męża, ubrałam szlafrok i poszłam z córką na dół do kuchni. Chwilę później dołączył do nas Kubuś.
- cześć księżniczko – pocałował Olgę w policzek
-cześć tato
-cześć królewno – pocałował mnie w kark
-cześć.
-ej! – odwróciliśmy się do Olgi
-a Edytka, to – podniosła lalkę do góry – co?
Kuba śmiesznie westchnął no i podszedł do Edytki. Pocałował ją w czoło a ja się roześmiałam.
- może pójdziemy do parku, co? – spytał skrzywiony
-TAAAAK!!! – Olga krzyknęła radośnie i wzięła się za jedzenie swoich ulubionych płatków z mlekiem.
Popatrzył na mnie pytająco, a ja nie mogłam odmówić. Po śniadaniu poszliśmy do parku. Usiadłam na ławce i pilnowałam mojej imienniczki, a Olga razem z tatusiem ganiali się między drzewami.
Gdy Kuba został przy mnie po moim wypadku osiem lat temu wszystko się zmieniło.… Wzięliśmy ślub, a potem pojawiła się Olga – nasz wielki skarb.
Usiadła zmęczona koło mnie i wzięła Edytkę na ręce. Wyciągnęłam KUBUSIA i jej podałam. Podziękowała ładnie i się napiła.
-też chcesz? – zwróciła się do lalki – nie lubisz? Nie szkodzi. Mam tu twój soczek.
Wyciągnęła z reklamówki zabawkową butelkę i zaczęła ją karmić.
-a ty masz coś dla mnie? – szepnął mi do ucha Kubuś.
-yhm... – pocałowałam go – co teraz robimy? – zwróciłam się do córki. U nas sobota znaczy tylko jedno :
dzień Olgi z rodzicami.
- hm..- zamyśliła się. Szepnęła coś do ucha Edytki. – co o tym myślisz?…… chcemy iść do kina. – zwróciła się do nas.
- no to idziemy – powiedział jedyny mężczyzna w naszym towarzystwie i poszliśmy.
- za pół godziny będzie „Kung Fu Panda” – rzekłam wpatrując się w ekranik telefonu.
- możemy na to iść? – popatrzyła na nas błagalnie
- no pewnie – odpowiedzieliśmy zgodnie i we trójkę ruszyliśmy w stronę kina.
Chociaż, że znała to już na pamięć oglądała film z napięciem, a Kuba zasnął na moim ramieniu. Po skończonym filmie poszliśmy na obiad a potem – jeszcze raz do kina. Na to samo. Tylko, że tym razem, to ja zasnęłam. obudziłam się w połowie filmu i nie wiedziałam o co chodzi. Dopiero przy końcówce skapowałam się w którym momencie byłam. Było już po 19. poszliśmy do kawiarni i pojechaliśmy do domu. Olga zasnęła już w samochodzie. Ale po godzinie spania w swoim łóżku przyszła do nas do salonu i poprosiła mnie o przeczytanie na dobranoc „Królewnę Śnieżkę”.
Gdy Olga już słodko spała, zeszłam na dół.
-przygotowałem Ci małą kąpiel.
Uśmiechnęłam się delikatnie i poszłam za Kubą do łazienki……
- to był długi dzień – powiedziałam kładąc się koło męża
-ale może być jeszcze dłuższy – uśmiechnął się tajemniczo i zaczął całować moją szyję, a ja zasnęłam....”
„Kartka z pamiętnika – Kuba”
„ wczesnym rankiem zadzwoniła do mnie mama i powiedziała, że mogę przyjechać i zabrać Tofika – małego, jasnobrązowego Yorka w którym moje dziewczyny się zakochały. Tak więc szybko się ubrałem i popędziłem do mamy....
usiadłem na łóżku Olgi i postawiłem na nim Tofika. Olga się obudziła i zaspanym wzrokiem ( tak jak jej mamusia ) popatrzyła na małe kudłate zwierzę
-TOFIK! – wykrzyczała radośnie – Edytko, obudź się! – zaczęła budzić lalkę – zobacz Tofik tutaj jest.- zaczęła go głaskać – będzie u nas już na zawsze? – zwróciła się do mnie
-tak. – przytaknąłem, a mała się do mnie przytuliła – dziękuje tato.
-chodź. Pójdziemy obudzić mamusię.
Tofik zaczął lizać twarz mojej żony
-Kubuś jeszcze chwilę....
pies nie dawał za wygraną
-Kubuś…..…-otworzyła oczy i zamiast mnie zobaczyła Tofika.
-AAAAAA!!! – krzyknęła i usiadła na łóżku – ale mnie przestraszyłeś, wiesz? – Tofik popatrzył na nią smutnymi oczami. – no już... – pogłaskała go, a ja zacząłem się śmiać – a z tobą policzę się później.……
- to co kochanie – powiedziałem podchodząc do mojej żony – mamy cały dzień tylko dla siebie – pocałowałem ją w kark
- bardzo śmieszne – skomentowała i poszła po Olgę.
-kochanie – usłyszałem jej słodki głos – chodź na obiad
-mogę dokończyć?
-no pewnie – sądząc po jej głosie się uśmiechała. Weszła do kuchni ale zamiast z Olgą za nią przyszedł Tofik
-ale się nasza córka zmieniłaaa. – zaśmiałem się i razem z żoną zasiedliśmy do stołu.
To była pierwsza niedziela którą spędziliśmy w domu a nie w parku, a to za sprawą drugiego mężczyzny w domu – Tofika......”
KONIEC |
o......a tego tez nie widziałem
super :*
|
|
Powrót do góry |
|
|
PaBia
fan
Dołączył: 02 Maj 2007
Posty: 462
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Dzióra zwana Konin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:00, 18 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Tak to jest jak sie nie wchodzi na forum Potem kupa czytania
A ja tak jak obiecałam tak daję długi cedeczek...Ale jutro kolejna porcja
Sanitariusz: Dziwne, że są jeszcze tacy ludzie...Myślałem, że dinozaury już dawno wyginęły...
Później.
Dr. Edyta(oglądając kartkę z zapisanym zgłoszeniem): Hm, to dosyć daleko. Może rzeczywiście nie powinnam jechać.
Sanitariusz: Ale to co my mamy w takim razie zrobić? Zanim poczekamy aż ktoś się zjawi, zanim tam dojedziemy...ktoś może się pożegnać ze światem w tym czasie!
Dr Edyta: Zdaję sobie z tego sprawę, tylko zastanawiam się, czy dobrze robię.
Sanitariusz: Według mnie to nie ma się tu nad czym rozwodzić ani zastanawiać.
Dr. Edyta odkłada kartkę i powoli odwraca się w stronę wyjścia ze szpitala.
Dr. Edyta: Mamy zupełnie odmienne charaktery, proszę pana.
Rusza do wyjścia. Sanitariusz podąża za nią.
Sanitariusz: Właśnie zdążyłem zauważyć.
Wychodzą ze szpitala i idą w stronę karetki. Nagle słychać huk. Edyta dochodzi do drzwi ambulansu, ale cofa się.
Dr.Edyta: Co tam się stało?
Sanitariusz: Nie wiem...Kurcze, przejechał ją!
Oboje patrzą w stronę drzew, w które wjechał samochód. Nieopodal na jezdni leży nieprzytomna dziewczyna. Ze szpitala wybiega kilka osób, zmierzając w stronę drzew. Kierowca wysiada ze samochodu, klnąc.
Sanitariusz: Pani doktor...musimy jechać.
Edyta bez słowa wsiada do karetki.
Dom Edyty. Wczesny ranek, godz. 6:15. Słychać uporczywy dźwięk budzika. Kobieta wyłącza go, przewraca się na drugi bok. Po kilku minutach budzik odzywa się znowu. Lekarka patrząc na wskazówki zegarka zrywa się z łóżka. Nagle dzwoni jej komórka>
Dr. Edyta: Kuszyńska słucham?
Dyr. Tretter: Cześć Edyta. Słuchaj mogłabyś dzisiaj przyjechać wcześniej...tak około dwudziestu minut?
Dr. Edyta(jedną ręką smarując chleb masłem) Raczej nie zdążę, zaspałam.
Dyr. Tretter: Hm., szkoda, bo mam sprawę do ciebie...To może...może wstąpisz do mnie, jak będziesz miała wolną chwilę?
Dr. Edyta: No dobrze, postaram się. A co to za sprawa?
Dyr. Tretter: Opowiem ci na spokojnie, jak przyjdziesz. Wiesz, to nie jest rozmowa na telefon.
Dr. Edyta: W porządku. No to...do zobaczenia.
Dyr. Tretter: Do zobaczenia.
Edyta odkłada komórkę na stolik, przebiera się, je śniadanie. Zakłada płaszcz i wychodzi.
Szpital, południe. Edyta idzie przez korytarz do gabinetu dyrektora. Dochodzi do drzwi. Puka. Słysząc ,,proszę< wchodzi.
Dyr. Tretter: O, dobrze że jesteś. Siadaj.
Edyta zamyka drzwi, podchodzi do biurka i siada na krześle naprzeciwko.
Dyr. Tretter: Chciałem z tobą porozmawiać bo...aha i przepraszam za ten dzisiejszy telefon, wiem, mogłem dzwonić wczoraj...
Dr. Edyta: A nie, nie szkodzi.
Dr. Tretter: Bo jest taka sprawa, to jest ważne. Wczoraj była u mnie ordynator Orlicka.
Dr. Edyta(kiwając głową): Tak, wiem chodzi o ten mój wczorajszy wyjazd do wypadku. Ja zdaję sobie z tego sprawę, że nie powinnam jechać, ale nie było nikogo innego...
Dyr. Tretter: No właśnie. Ona uparcie twierdzi, że nie wywiązujesz się ze swoich obowiązków i powinnaś teraz ponieść konsekwencje.
Edyta otwiera usta, potem je zamyka. Przez kilka sekund trwa cisza.
Dr. Edyta: A na jakiej podstawie ona opiera te oskarżenia? Przecież wczoraj skończyłam obchód, na oddziale nic się nie działo, wykonałam wszystkie planowane zabiegi więc jeśli zaistniała taka sytuacja...Wierz mi, gdybym nie musiała jechać to nie jechałabym!
Dyr. Tretter: Ja to oczywiście rozumiem. Jak sama wiesz Doktor Orlicka jest nieco...doczepliwa, ale też ma trochę racji, bo według tego, co było zapisane w charmonografie powinnaś być na oddziale.
Edyta spuszcza na chwilę głowę, przygryza wargi. Po chwili znów patrzy na Trettera.
Dr. Edyta: Jeśli uważasz że zrobiłam coś rzeczywiście wbrew zasadom, to...
Dyr. Tretter: Nie, nie uważam tak. To nie jest twoja wina, u nas jest po prostu zła organizacja pracy, mamy za mało lekarzy...To Karolina mi też zarzuciła, ale...Edyta, uważaj na nią. Wydaje mi się, że ona się na ciebie...jakby to powiedzieć...uwzięła.
Edyta patrzy na dyrektora zdziwionym wzrokiem
Dr Edyta: Uwzięła? Dlaczego? Co jaj jej takiego zrobiłam?
Dyr. Tretter(rozkładając ręce): Tego nie wiem. Spróbuj się domyślić sama, czemu. Ale...naprawdę na nią uważaj. Ta kobieta zrobi wszystko, byleby tylko znaleźć na ciebie haka.
Dr Edyta: A dlaczego tak myślisz?
Dyr. Tretter: Jak ona przyszła wczoraj do mnie...jak ze mną rozmawiała, to miałem wrażenie...a właściwie to byłem pewien, że ona cię nie lubi. Była okropnie zbulwersowana tym co zrobiłaś. Zamiast to mi zarzucić to, że brakuje lekarzy i jest źle, to ona zarzucała tobie, że jak to kreśliła ,,gwałcisz zasady panujące na oddziale’’. Więc staraj się robić tak, żeby nie miała ci nic do zarzucenia, bo oboje nie chcemy mieć przecież kłopotów.
Dr. Edyta: Dobrze postaram się.
Dyr. Tretter: A, i jak następnym razem zaistnieje taka sytuacja, że jest wezwanie a nie ma kogo wysłać, to zanim coś zrobisz...to prosiłbym cię, żebyś to najpierw skonsultowała ze mną, dobrze?
Dr. Edyta: W porządku.
Wychodzi.
A i sorka że nie mia kursywy przy nazwiskach, ale nie chciało mi się tego wszystkiego zaznaczać
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|