|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Gość
|
Wysłany: Pon 9:51, 28 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Super Czekam na cd ale nie tylko Andzi bo reszty też
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
PaBia
fan
Dołączył: 02 Maj 2007
Posty: 462
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Dzióra zwana Konin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 15:50, 28 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
No to teraz ja:
IX. ,,Wszystko przez te autobusy’’
- Powinnaś już wracać do domu. Ale...czekaj! Boże, przecież ty mieszkasz niedaleko szpitala!
Paulina niepewnie kiwa głową.
- To co ty tu robisz taki kawał na Starówce?
- Nie ważne.
- Ważne. Tylko mi nie mów że szłaś pieszo.
- Nie powiem, bo jechałam autobusem.- mruknęła Paulina siadając na kanapie w salonie domu Edyty.
Kobieta patrzy na nią wyczekująco. Spodziewała się usłyszeć wyjaśnienie po co dziewczyna przejechała taki kawał. A już tym bardziej z psem.
- No? To powiesz mi wreszcie co tu robiłaś?
- Już mówiłam: nieważne.
- A tak w ogóle to czym ty wrócisz? Jedzie stąd jeszcze coś?
- Trzeba sprawdzić.- mruczy Paulina i podchodzi do przystanku.
Spogląda na tabliczkę z rozkładem mrużąc oczy.
- Nic nie widzę.- stwierdza i wyjmuje z kieszeni telefon, używając go jako latarki - Stary...- mówi cicho jakby do siebie.
- Co?
- Stary rozkład! Nieaktualny! Tu jeździ pięćdziesiątka, ale jej rozkład się zmienił. Od jakichś trzech dni jedzie inaczej.
- No tak.- Edyta westchnęła. I dlatego tez wzięła urlop. Nie dałaby rady dojechać na szóstą rano na dyżur, ale z nocnej zmiany też by nie wróciła. – A na Nowy Konin nic już stąd nie jedzie?- pyta z nikłą nadzieją w głosie
- Nie.- dziewczyna przecząco kręci głową. Ale może...Może gdzieś tu niedaleko można wrócić? Gdzie tu jest następny przystanek?
- Na Dmowskiego, zdaje się...
- Boże! Przecież to jest koło parku! Szmat drogi! Minuta! Paulina rozgląda się- Gdzieś tu się skręca na Dąbrowskiej prawda?
- No tak. W tamtą stronę. Ale i tak na zajezdnię kawał. Gdybym tylko miała samochód! Że też akurat teraz musi być w naprawie!
- No, trudno wrócę pieszo...
- Taki kawał drogi?! O tej porze?! Jeszcze tym bardziej tutaj...
- A mam inny wybór? O tej porze z zajezdni też raczej nic nie pojedzie...Że też ta cholerna pięćdziesiątka musiała zmienić rozkład! Gdzieś tu jeszcze jedzie setka. Ale to dopiero grubo w nocy.
- No to zadzwonię do twojej mamy i zostaniesz na noc...
- W życiu! Jak moja mama dowie się, że ja jestem na Nadrzecznej i to o tej porze to mnie zabije...
- To ona nie wie, gdzie ty jesteś?!
- No nie! Dlatego muszę się postarać, żeby się nie dowiedziała, bo ona zrobi mi taką awanturę że...
- Wcale się jej nie dziwię. Taki kawał od domu...!
- Nic na to nie poradzę, że akurat tutaj...
W chwilę potem pożałowała tych słów. Zaczęło się wypytywanie- po co i dlaczego?. Paulina nie odpowiedziała na żadne z zadanych jej pytań, udając, że nie słyszy.
- Paulina błagam cię, wyjaśnij mi to wszystko!
- Nie mogę! Naprawdę nie mogę!
Edyta bezradnie rozkłada ręce, co oznaczało, że się poddaje. Wyciągnięcie czegokolwiek od dziewczyny graniczy z cudem. Zawsze była chorobliwie uparta.
- To w końcu jaka decyzja?- pyta po chwili oczekiwania
Obydwie nie mają pojęcia. Każde z rozwiązań wydaje się bez sensu, przynajmniej dla jednej ze stron. Paulina wydaje się tym wszystkim zmęczona do granic możliwości. Pies co chwila ciągnie ją a to w stronę krzaczków, a to w stronę trawki. W końcu nie wytrzymuje:
- Dżeki przestań na miłość boską!! Siad!
Pies potulnie spuszcza uszy, razem z mini pysk i siada przy nogach dziewczyny. W końcu decyduje się:
- Poczekam na setkę. Do dwudziestej trzeciej. Tylko...kurczę! Nie mam biletu!
Edyta patrzy na nią pytającym wzrokiem.
- Przecież to jest linia nocna! A ja mam ulgowy, nieważny.- sięga do kieszeni spodni i po chwili wyciąga rękę z niezadowoloną miną- Pieniędzy też nie mam...
- Chodź.- Edyta zdecydowanym ruchem obejmuje dziewczynę ramieniem, prowadzi w stronę swojego domu.- Do dwudziestej trzeciej jeszcze dużo czasu. A o pieniądze się nie martw, mogę ci przecież pożyczyć.
- Ale...
- Oj przestań. Jak mówię, że pożyczę, to pożyczę. Kropka.
Kilka minut później wchodzą do przestronnego, urządzonego z przepychem salonu. Kobieta ruchem ręki wskazuje Paulinie kanapę, stojącą w epicentrum pokoju. Ta siada powoli, tak jakby się wahała. Jej wzrok krąży po nieznanym pomieszczeniu.
- Napijesz się czegoś?- i nie czekając na odpowiedź, Edyta zadaje następne pytanie- A może jesteś głodna?
Paulina tylko przecząco kiwa głową. Siedzi z nogą założoną na nogę bawiąc się palcami. Po chwili odzywa się cicho:
- Ale ja nie chciałabym...
- Nie, nie robisz mi kłopotu.- przerywa jej machinalnie Edyta kręcąc się po kuchni.- Wybij to sobie z głowy. Boże, jak ty wrócisz sama o tej porze...
- Normalnie- odpowiada Paulina i stwierdza po cichu- Wszystko przez te autobusy...
X. Ostatni przystanek
- Dziękuję za wszystko.- odezwała się Paulina wstając- Za pięć.-spogląda w okno.- Za chwilę pójdę. Jak mi ucieknie to to będzie tragedia.
- No tak. Uważaj na siebie.- ostrzega ją odprowadzając do drzwi i wkładając w rękę pieniądze.
- Dziękuję. Będę uważać. Zawsze uważam.
Autobus właśnie podjeżdżał pod przystanek. Paulina wsiadła, kupiła bilet u kierowcy, skasowała go i zajęła miejsce przy oknie. Edyta przez chwilę patrzy za oddalającym się autobusem, aż ten nie znika z jej pola widzenia. Po czym siada na kanapie, włącza lokalną telewizję i zajmuje się czytaniem dzisiejszego dziennika.
Zupełnie nie wiedząc, że pewien autobus nie dotrze do zamierzonego przystanku...
Paulina przez cały czas gapi się w szybę, myśląc o tym ,co ją czeka w domu. Tragedia. I jeszcze nie ma się jak wytłumaczyć. No bo jak powie matce, że była szukać ojca. Ona go nienawidzi. Tak, to normalne uczucie. Ale Paulina chciała jeszcze z nim porozmawiać, spytać dlaczego to wszystko się stało, czemu się tak zmienił. Dowiedziała się, że mieszka na Nadrzecznej. Planowała ten wyjazd już od tygodnia. I kiedy wszystko szło ok., nie zastała go w podanym adresie. No i potem ta sprawa z psem. Dlaczego ona zawsze czuje się taka bezradna, jak coś idzie nie po jej myśli. Od teraz trzeba wziąć się wreszcie za siebie. Zapomni o ojcu. O wszystkim zapomni. Zacznie życie od nowa. Tak, dość już tego mazania się. Musi nauczyć się radzić sobie. Musi. Nagle usłyszała potworny huk. Poczuła uderzenie...
Edyta nawet sama nie wiedziała kiedy zasnęła. Co- przy włączonym telewizorze i gazecie w rękach- było rzadkością. Po kilku minutach usłyszała czyjś głos, niewyraźny, poczuła jak ktoś ją szarpie. Otwiera oczy. Nikogo. Odruchowo odkłada gazetę i spogląda na ekran. Głos spikera brzmi jak zza ściany:
- Przed kilkoma minutami autobus podmiejski nocnej linii sto wjechał w przystanek przy Alejach Pierwszego Maja. Nie wiadomo nic o liczbie ani stanie poszkodowanych. Będziemy państwa informować na bieżąco.
- Co z nią?
Kuba, zaskoczony nagłym pojawieniem się Edyty na izbie odpowiada po chwili:
- Źle. Ma połamany kręgosłup. Będziemy to jeszcze próbować składać, ale są nikłe nadzieje, że kiedykolwiek będzie chodzić. Poza tym jest ryzyko, że nie przeżyje.
- Pójdę się przebrać.
- Ale przecież ty masz...
- Teraz już nie.
Edyta patrzyła na twarz Pauliny. Żeby tylko się obudziła. Przecież ona nie może...Nie, to niemożliwe...
Edyta siada przy łóżku dziewczyny, trzymając ją za rękę.
- Błagam obudź się. Proszę...- szepcze- Proszę cię-powtarza i mocniej ściska rękę dziewczyny. Po chwili czuje jak palce Pauliny również zaciskają się na jej dłoni.
- Paulina? Paulina, słyszysz mnie?
Dziewczyna powoli otwiera oczy i spogląda na Edytę.
- Pamiętasz co się stało?
Paulina wolno kiwa głową.
- Co mi jest?
- Masz złamany kręgosłup. Miałaś operację...
- Nie będę już chodzić prawda?
Edyta otwiera usta, lecz Paulina przerywa jej:
- Niech mi pani powie prawdę.
- Tego jeszcze nie wiemy. Trzeba czekać. Najważniejsze, że żyjesz.
Nagle dziewczyna spogląda w róg sali. Jej dłoń jeszcze bardziej ściska rękę Edyty.
- Co się dzieje?
Paulina z powrotem spogląda na lekarkę.
- Jest tu moja mama?
- Nie możemy się z nią skontaktować.
Dziewczyna znowu patrzy w róg pokoju. Jej wzrok wydaje się być przerażony, przecząco kiwa głową. Nagle w sali robi się przeraźliwie zimno, mimo, że na dworze panuje upał. Paulina gwałtowanie puszcza rękę lekarki.
- Niech pani weźmie kartkę i długopis i pisze to, co pani podyktuję.
I dalej wpatrując się w róg sali zaczyna dyktować:
- Mamo! Przepraszam...przepraszam cię za wszystkie przykrości, które Ci wyrządziłam. Pamiętaj że gdziekolwiek będziesz zawsze będę z Tobą. Dziękuję Ci za wszystko, co dla mnie zrobiłaś. Nie płacz. Nie chcę, żebyś płakała. Dbaj o siebie. Proszę. Pamiętaj, że zawsze Cię kochałam, że kocham Cię teraz i zawsze będę kochać.
W pokoju nadal panuje chłód. Przerażający grobowy chłód. Edyta jak w letargu notuje każde słowo.
- Proszę spal ten list. Twoja córka. – Paulina kończy i zwraca się do Edyty. Dziękuję. Za wszystko.
Jej oczy zamykają się po raz ostatni. W sali otwierają się wszystkie okna. Coś ,jakby lodowaty powiew wiatru przemyka przez salę i zatrzymuje się nad łóżkiem i staje się białe. Teraz wszystko wygląda tak, jakby ktoś zatrzymał taśmę. Biały obłok zatrzymuje się i po chwili wylatuje przez okno. Po chwili Edyta słyszy własne słowa:
- Siostro, zestaw do reanimacji! Szybko!
Epilog
- Tak, trzy. Może te z brzegu, takie bardziej rozwinięte.
- Przybrać?
- Tak, ale delikatnie. Wstążka i folia, to wszystko. Ile to będzie razem?
- Dziesięć złotych.
Edyta podaje kasjerce banknot, wychodzi. Wcześnie. Trudno, poczeka prze kościołem.
- Boże, straszny upał- mówi sama do siebie.- Czemu akurat dzisiaj musi być tak gorąco?
Ludzie się już zbierają. Pod kościołem stoi kilka osób. Wysiada z samochodu i trzymając trzy białe róże w dłoni staje na uboczu.
To był zdecydowanie największy i najbardziej smutny pogrzeb na jakim była. Na cmentarzu niespodziewanie zerwał się wicher i zaczęło padać, po kilku chwilach z nieba zaczął lecieć grad. Nikt z zebranych nie miał na przy sobie parasola. Wyglądało to tak, jakby nikt nie przejął się deszczem w środku lata. Jakaś starsza kobieta, chyba ciotka, stojąca za nią westchnęła:
- Niebo płacze.
Edyta spojrzała w górę. Na, do tej pory czystym, bezchmurnym niebem błyskały się pioruny. Całe przesłoniło się czernią burzowych chmur.
Po pogrzebie podeszła do matki Pauliny, przekazała jej list. Usłyszała:
- Dziękuję. Do końca życia będę pani wdzięczna.
Niewiarygodne, że minął już tydzień. Teraz niebo znowu było czyste i błękitne. Upał. Edyta sięga do szuflady po długopis- zostało jej jeszcze sporo pracy. Między papierami leżącymi w szufladzie znajduje małą paczuszkę. Otwiera. Pieniądze wysypują się na podłogę. Na kartce w którą była zawinięte napis:
- Oddaję dług. Nigdy nie zapomnę tego, co pani dla mnie i dla nas zrobiła. Dziękuję.
Opisane wydarzenia nie zdarzyły się naprawdę.
Comprygith by PaBia. Wszelkie prawa autorskie zastrzeżone.
P.S. Powyższe opowiadanie(pt. ,,Pierwszy i ostatni przystanek'') jest ostatnim opowiadaniem w/w autorki. Pod koniec tego roku ukaże się ,,Cena radości'' w nowej wersji. Gdyby ktoś był zainteresowanym autorka posiada kopię w/w opowiadania(plik MicrosoftWord rozm.230kb.) oraz opowiadania ,,Cena radości'' (Mic.Word rozm.297kb.). Kontaktować się można za pomocą GG lub na PW.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Madeline
fan
Dołączył: 13 Kwi 2008
Posty: 356
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: WhiTe rOOm Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 16:04, 28 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
eee...eee...zarąbiste zwłaszcza scena w szpitalu !
|
|
Powrót do góry |
|
|
andzia
Administrator
Dołączył: 12 Sty 2007
Posty: 891
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tarnow/Krakow Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 16:20, 28 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
PaBia co to znaczy ostatnim?? nie zamierzasz juz pisac?? to jest boskie, nie sadzilam, ze tak zakonczysz to opowiadanie. Czekam z niecerpliwoscia na kolejne.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Asiulka
bywalec
Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 17:04, 28 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
nieee kończ ;(
|
|
Powrót do góry |
|
|
gwiazda0
fan
Dołączył: 13 Sty 2008
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z pokoju bez klamek ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 17:11, 28 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
super ja tez czekam ;*
ekhm...ogladałam dzisiaj "Krok od domu" i naszło mnie na taką małą jednorazówkę:
"Kuba czy Bogdan?"
Od dwóch miesięcy ja i Bogdan wychodziliśmy ze skóry,zeby nasz ślub był przepiękny.
Ale przez jeden wieczór wszystko mogło się rozwalić. skończyłam własnie dyżór.
-jutro ślub,co? - zapytał Kuba siadajac na biurku koło mnie w pokoju lekarskim.
-taaaak.-odpowiedziałam radośnie odkładając dokumenty,które przed chwilą czytałam.
-muszę ci o czymś powiedzieć - powiedział Kuba takim tonem,jakby oznajmiał komuś,że ktoś umarł
-coś z Bogdanem? - przeraziłam się. Myślałam,ze jego choroba powrociła.
-nie.spokojnie - uspokoił mnie. poczułam ulgę.
-to co się stało?
Nieodpowiedział tylko mnie pocałował.
-co ty robisz? - spytałam kiedy udało mi się od niego uwolnić. zeszłam z biurka i wziełam swoją torebkę,żeby jak najszybciej wyjść.
-Edytko,ja....ja cię kocham.
-kochasz mnie. - powtórzyłam z ironią. i zedziwieniem jednocześnie. - to dlaczego dopiero teraz to zrozumiałeś? dzień przed ślubem? a nie 13 lat temu? i nie wtedy,kiedy zaczełam tu pracować?
Nieodpowiedział. łzy napłynęły mi do oczów,do dzisiaj nie wiem dlaczego.
-NO PYTAM SIĘ! - krzyknęłam - DLACZEGO?!
-bo nie chcę cię stracić.
-STRACIĆ?
Pokiwał potwierdzająco głową
-straciłeś mnie już bardzo dawno....
Powiedziałam i wybiegłam z lekarskiego. wsiadłam do samochodu i wyciągnęłam telefon.
-tak? - usłyszałam w słuchwce głos swojego przyszłego męża
-cześć.
- o..cześć Edytko. kiedy będziesz?
-ja....ja mam nieplanowaną operacje. Bardzo trudną...wróce rano...a jak nie zdąże,to spotkamy się w kościele.
-dobrze....
-musze kończyć...dobranoc.
-dobranoc... Edyta!
-tak?
-kocham cię.
-ja ciebie też. - rozłączyłam sięi ruszyłam w stronę hotelu,niewiedząc,ze ktoś za mną jedzie....
Rzuciłam się na hotelowe łózko,zmęczona dzisiejszym dniem, rozmyślajac nad ślubem z Bogdanem,nad tym co powiedział mi Kuba i o wszystkim co jest mozliwe. usłyszałam pukanie do drzwi. poszłam otworzyć.
-Kuba? co ty tu robisz?
-musimy porozmawiac.
-wejdź....
obudziłam się o 7. rozejrzałam się po pokoju i zobaczyłam rozrzucone ubrania na podlodze. Obok mnie spał kuba
- co ja zrobiłam? - spytałam siebie po cichu. zobaczyłam też dwie puste butelki po winie. obudził się Kuba
-to przez ciebie - powiedziałam z wyrzutem.
-ale...
-nieodywaj się do mnie.
-ale Edytko..to ze wylądowaliśmy w łóżku to jest miłość i przeznaczenie....
-przeznaczenie...
Wstałam z łóżka i zaczęłam się ubierać. z hotelu wyszłam z Kubą.Gdy przyjechałam do domu,Bogdan jeszcze spał. Poszłam pod prysznic. Gdy go brałam przypomniał mi się wyjazd z Kubą w góry. Kiedy tak padalo,padało i jeszcze raz padało....a my? a my spaliśmy w namiocie i nieprzejmowaliśmy się tym,ze pada....cieszyliśmy się sobą....
-Edyto. czy bierzesz sobie za męza... - gdy ksiądz mówił te slowa patrzyłam na Kubę. Zosia przytuliła się do niego.
-tak. - powiedziałam stanowczo,patrząc się prosto w oczy Kubie,kiedy ksiądz jeszcze nieskończył regułki.
Wyszłam z Bogdanem na dwor. usiedliśmy na ławce.
-Bogdan...- zaczełam - wyjadę z tobą do Bydgoszczy.
-naprawdę? - ucieszył się,bo ten wyjazd był dla niego bardzo ważny
-tak.
Przytulił mnie. zobaczyłam Kubę,która stał niedaleko nas. Odsunęłam się od Bogdana i go pocałowałam.
-pójdę do Stefana.
-ale...czy jesteś tego pewna? - spytał gdy powiedzialam,ze rezygnuje z pracy w Leśnej Górze
-tak....raz wybrałam pracę zamiast milości i wszystko się zepsuło...i nie chce drugi raz popełnić tego samego błędu.
- nie zwolnisz się.....miejsce nadal będzie na ciebie czekało....a ja ci załatwie pracę tam..
-dzięki. - przytuliłam go
-sąd rejonowy w Bydgoszczy rozrzeka rozwód między Edytą i Bogdanem Kowalskich..-usłyszałam głos sędziego dwa lata później.
zaczęło się coś psuć. niemogliśmy razem wytzrymać. podczas jeden z kłótni wykrzyczałam mu parwdę: Kocham TYLKO Jakuba Burskiego. i przez to tu jesteśmy. wniosłam o rozwód. wolę być sama niż być z tym,którego nie kocham....
Wróciłam do Leśnej Góry. Stefan mnie przyjąl z otwartymi razmionami. Dowiedziałam się,ze Kuba i Zosia rok temu się rozwiedli. Zosia z dziećmi wyjechała za granicę,a Kuba przeniósł się do naszego miasta - Kazimierza. W weekend pojechałam tam. spotkałam go w parku. siedział samotnie na ławce...
Dzisiaj mija nasza 25 rocznica ślubu. Pracujemy nadal w Leśnej Górze. Kuba został dyrektorem a ja....a ja zrobiłam wszystkie uprawnienia i mam tutuł profesora....
Kończy się tutaj moja opowieść, ale my nadal będziemy żyć razem..na dobre i na złe.
THE END....
i jak??
Ostatnio zmieniony przez gwiazda0 dnia Pon 23:59, 28 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
joan0205
Gość
|
Wysłany: Wto 0:05, 29 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Fajne.... tylko krótkie!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Madeline
fan
Dołączył: 13 Kwi 2008
Posty: 356
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: WhiTe rOOm Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 0:09, 29 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
ha! wiedziałam,na co czekam hehehe b.fajne !
czekam na kolejnego ff`a!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Asiulka
bywalec
Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 0:13, 29 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
boskie! szkoda ze takie krotkie:PPP
|
|
Powrót do góry |
|
|
glina417
fan
Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: KrK Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 10:09, 29 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Super, troche mi sie skojarzyło z filmem dokumentalnym, takie zebranie najważniejszych wątków i wydarzeń
|
|
Powrót do góry |
|
|
gwiazda0
fan
Dołączył: 13 Sty 2008
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z pokoju bez klamek ;) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 0:42, 30 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
przpraszam was bardzo za zamieszanie,ale zmieniam styl pisania
Rozesmiali się i weszli do Stefana.....
-cześć! - przywitali się przyjaciele
-cześć. -odpowiedział Stefan- i co? jedziecie?
-Edyta i ja tak - odpowiedział kuba
- to dobrze....a ty? - zwrócił się do Bruna
-ja...ja też jadę.
-ok. wyjeżdżacie pojutrze. tutaj macie wszystko,co powinniście - podał im jakieś papiery - wiedzieć.
-ok..my musimy już iśc. cześć. - powiedział Bruno i wypchnął swoich przyjaciół na korytarz.
-nie dam rady - powiedział Bruna gdy byli juz na korytarzu.
-prezcież Ela moze pojechać z nami...-Kuba
-ale....
- a co powiedziała Ela?
-no żebym pojechał.
- a w wolnym czasie będziesz do nich przyjeżdżał. no więc?
-ale ja jadę tylko na waszą odpowiedzialność.
Edyta i Kuba się roześmiali
-jasne - powiedzieli jednocześnie
- nie zgadniecie co ja zrobiłem! - powiedział uradowany Kuba wchodząc do pokoju lekarskiego w którym była Edyta,Zosia i Bruno
-urodziłeś kamien - powiedział obojętnie Bruno czytając dokumenty,które dostał od Stefana. Edyta się roześmiała
-bardzo śmieszne. słuchajcie pogrzebałem tu i tam...
Bruno się roześmiał
- w internecie,a nie tam...i wynająłem nam pokoje...tam gdzie na studiach....
-żartujesz? - spytała Edyta podchodząc do niego
- nie...
pocałowała go.
-hm..mogę prosić o jeszcze?
-chciałbyś....
-czytaliście te dokumenty?
- nie...a co? - spytali równocześnie
- bo dyrektorem w którym mamy pracować jest nasz ukochany profesor.
-żartujesz? - spytała podchodząc do biurka
-nie.patrz.
-pffff.....on chyba się załamie,kiedy - podała dokumenty kubie- nas zobaczy w lekarskich strojach.
Cała trójka się roześmiała.
-ej chwila....przecież wy pracujecie tutaj - odezwała się Zosia
-łał....co za spostrzegawczość. - powiedziała drwiąco Edyta a mężyźni się roześmieli.
-mogę? -usłyszeli znajomy damski głos. popatrzyli w stronę drzwi i ujrzeli Elę.
-cześć!- przywitali się przyjaciele,a Zosia wyszła.
-cześć wam...czy mogę porozmawiaćz jedyną kobietą w tym towarzystwie?
Kuba ustał koło niej
-hejka! jestem Mariolka....a to - wskazał na Bruna - Gabryśka. moja psiapsiuła. to z którą chcesz rozmawiać? - powiedział piskliwym głosem.wszyscy się rozesmieli.
-chodź do bufetu - powiedziała Edyta i prawdziwe kobity wyszły.
- no wiesz...nie chcę go puszczać,ale praca jest dla niego ważna...
- na pewno tak jak rodzina...Elu,Bruno nie chce wyjechać bez ciebie.
-wiem,ale nie mam z kim dzieci zostawić...
-prezcież one są już duże....-wiem,ale...jestem na ich punkcie zwariowana...ale mam proźbę....
-ja i Kuba będziemy go pilnowac...nie martw się.
-dzięki...a ty uważaj na blondynki.
-tak wiem...na brunetki i inne nie..tylko na blondynki - powiedziała Edyta smiejąc się- ale wracając do tematu. kuba wynajął nam mieszkanie te samo co mieliśmy je na studiach. i znowu Bruno będzie spał sam..biedaczek.
-a bo wy mieszkaliście osobno?
- nie....w tym mieszkaniu są trzy pokoje. włascicielka wynajmuje dwa pokoje a trzecie jest jej....i ja jestem skazana na Kubę...ale ciesze się z tego wyjazdu...
-nie dziwie ci się
roześmiały się
-przepraszam,ze cię odciągnęłam od pracy...
-weź przestań. na kolanach powinnam ci dziękować. nudy są takie jak nie wiem....ale mam przynajmiej towarzystwo Mariolki i Gabryśki.
znowu się roześmiały.
-mozna się dziewczyny przysiaść? - spytał kuba,który z Brunem podzeszli do swoich dzięwczyn.
- lesbojkami nie jesteśmy proszę pani... - powiedziała Edyta śmiejąc się przy tym.
- nie to nieee....chodź Gabryśka. - powiedział smutny na żartu Kuba
-czekaj. - Edyta złapała go za rękę i przysunęła go do siebie. POcałowała go.
-siadajcie....-rzekała Ela.
-a widzice? jednak pocałowała kobietę!
-zamknij się Mariolka...
porozmawiali tak z godzinkę albo dłużej, a potem przyjaciele musili iść na sale operacyjną. Jutrzejszy dzień mieli wolny,żeby się przyszykowali do wyjazdy,więc to był ich ostatni dzień pracy w Leśnej Górze. wróca tu dopiero za pół roku....
"Edyta i Weronika"
Edyta smacznie spała przytulona do Kuby. zadzwonił jej telefon. nadal śpiąc,sięgnęła ręką na stolik nocny koło łóżka
-tak? - spytała zaspanym głosem
-dzień dobry. mówi Joanna Piokno.
-dzień dobry. coś się stało?
-chciałabym się spytać,dlaczego nie ma pani córki w szkole...
- miała drobny wypadek.
- co się stało? - spytała przerażona, a Edyta usiadła
- spokojniej..ma tylko stłuczoną rekę.
-cześć kochanie - powiedział Kuba do ucha Edyty
- a czy możemy się dzisiaj spotkać? muszę z panią porozmawiać a to nie jest sprawa na telefon...
-cześć. - powiedziała do niego - dzisiaj nie,bo jak narazie to nie ma mnie w mieśćie - powiedziała już do telefonu - ale jak to coś bardzo ważnego,to niech pani przyjdzie po 19 do mnie do szpitala.
-dobrze. no to dozobaczenia.
-dozobaczenia.
krótko przed 20 Edyta i Kuba wrócili z obchodu. w lekarskim czekała na Edytę wychowawczyni Weroniki.
-dobry wieczór. - przywitali się lekarze
-dobrywieczór
-pójdę się przejść - powiedział Kuba i wyszedł z lekarskiego zamykając za sobą drzwi.
- napije się pani czegoś?
-nie,dziękuje.
- no to słucham - powiedziała Edyta siadając naprzeciwko niej
-chodzi mi o Agnieszkę.
-hę? - spytała zdzwiona
-wiem od innych nauczycieli,że.....
- a tak tak. wiem. Weronika mi o niej opowiadała.
-ale...- powiedziała i popatrzyła w podłogę
-ale?
-podobno..tydzień temu..Agnieszka groziła Weronice.
-CO?
- i od tego czasu chłopacy z jej klasy stali się dla niej tak jakby..ochroniarzami.
-nie dziwię się...
-porozmawia pani z WEroniką?
-słucham? a tak tak..oczywiście.
-no to ja juz pójdę....dobranoc.
-dobranoc.
Nauczycielka wyszła i wszedł Kuba.
- co sie stało?
Edyta opowiedziała mu wszystko.
- a moze ci tego nie powiedziała, bo się bała?
-mnie?
- nie..tej..Agnieszki....ona jest aż taka zła?
-pierwsze wrażenie jak ją poznałam : córka albo młodsza siostra Kowalskiej....
-tej?
-yhm...albo jej drugie wcielenie w wersji blond.
weszła Zosia.
-cześć. - przywitała się
-cześć. - odpowiedzieli jej kochankowie.
- o czym rozmawiacie?
- a o tym i o tamtym...-odpowiedział Kuba
-jak było na wieczorze kawalerskim? - zapytała będąc w szatni
- suuuuuuuper - powiedział usmiechajac się do Edyty.
wbiegła Marta
- jes...izba....- powiedziała z zadyszką
-już idziemy. - powiedziała Edyta i wyszła razem z Kubą.
o trzeciej kończyli dyżór. Kuba odwiózł Edytę do domu. gdy ta weszła do domu,Kuba nie odjechał,tylko zatopił się w myślach...
gdy weszła do salonu i zapaliła światło zobaczyła,że na podłodze pzy ścienie siedzi jej córka
-kochanie? - podniosła glowę. Edyta zobaczyła,ze płacze.rzuciła torebkę na fotel i usiadła kolo niej. ta rozpłakała się i przytuliła się do Edyty.
siedziały tak półgodziny. ułszyłały,że ktoś wchodzi. do salony wszedł Kuba. popatrzył na Edytę pytająco, a ta odpowiedziała mu wzrokiem: "nie wiem".
-jak dobrze,ze tu jesteście - powiedziała Weronika nadal płacząc
Kuba usiadł po lewej stronie Weroniki
-co się stało? - spytała Edyta
-no bo ja kumpluje się ze wszystkimi chłopakami z klasy...i w tej grupie chłopaków jest marcin. on podoba się Agnieszce i mi...ale on tydzień temu poprosił mnie o chodzenie....ja się zgodziłam. w ten sam dzień wiedzieli wszyscy w naszej klasie....po lekcji podeszła do mnie Agnieszka i powiedziała,zebym mu dała spokój,bo jak nie,to za równy tydzień przyjdzie do mnie do domu jak będe sama i mnie....
-Weronika..-zaczła Kuba. obydwie panie na niego popatrzyly - ona powiedziała tak bo ci zazdrości i tyle. nie masz się co obawiać. nic ci się przy nas nie stanie.
-dzięki...-przytuliła się do niego- ...tato. idę spać. -dała buziaka w policzek Edycie -dobranoc
-dobranoc - odpowiedzieli zgodnie jej rodzice. Weronika poszła na górę, a Kuba przytulił do siebie Edytę.
-Kuba...co teraz? znając ta Agnieszke,to może zrobić to co powiedziala...
-mam pewien pomysł.....
i jeszcze jedna mała jednorazówka
-możemy się przejść?- spytał Kuba Edytę,kiedy wieczorem skończyli dyżór, a Edyta miała zamiar wsiaść do samochodu.
-jasne. - powiedziała i zamknłęa samochód.
szli w ciszy. doszli do parku w którym świecące latarnie oświetlały ciemne alejki.
-idziemy już półgodziny a ty nic nie mówisz - odwrociła glowę i zobaczyła,ze niedaleko ich idą dwóch osiłkow. nieprzejeła się tym.
-operowałem ostatnio jakiegoś bandziora. podczas operacji doszło do krwotoku.zmarła...teraz mam złe przecucia. wydaje mi sie,ze ktoś mnie obserwuje.
popatrzyła na niego uważnie.
-jesteś pewny?
nie odpowiedział. mężyźni,którzy szli za nimi,złapali ich od tyłu (bez idiotycznych skojarzeń teraz proszę ) i przyłożyli im do twarzu chusteczkę z srodkiem usupiającym. zasneli. mężczyźni wzieli ich na ręce i zanieśli do samochodu...
w tym samym czasie w domu Kuby i Zosi:
-cześć gabrysiu - powiedziała smutna Zosia wchodzac do kuchni
-cześć Zosiu. a gdzie Kuba?
-Kuba....widziałam,że Kuba zabiera gdzieś Edytę....to już jest koniec naszego małżeństwa..
- o czym ty mowisz?! Kuba kocha tylko ciebie.
-moze kochał...ale wróciła Eyta..jego pierwsza milość....i chyba nadal ją kocha skoro zabrał ją na wieczorny spacer zamiast mnie....
Obydwoje mieli związane ręce,leżeli na podłodze w piwnicy w jakimś domu.
-Kuba...śpisz? - spytała Edyta,która się już obudzila
-nie..-usłyszala jego glos. - przepraszam..gdybym wiedział,ze mnie porwą,to bym ciebie nie zabierał na spac...
-cicho! -przerwała mu
-jest nas tylko dwóch - usłyszeli męski glos - i ktoś musi zostać,żeby ich pilnować.
-weź przestań - uslyszeli drugie męski głos - nie mają szans,żeby stąd uciec. chodź już. jestem głodny.
-poczekaj.zajrze do nich.
usłyszeli zliżające się kroki, a po chwili zgrzyt otwieranego zamka i jeszcze jednego.
- no no...już nie śpicie? - zapytał drwiąco, umięśniony facet z lysą głową
-jak widzisz nie - odpowiedziała Edyta
-no prosze proszę - podszedł do niej i ustaną koło niej - jaka odwrzna. lubię takie.
Kuba miał zamiar coś powiedzieć,ale ubiegła go Edyta
-zamknij się!
mięśniak nie wytzrymał i kopnął Edytę w brzuch
-AŁ!
pochylił się nad nią
- i to miało być mi ostatni raz,rozumiesz?!
-odczep się od niej! - krzyknął Kuba
- a bo co? - bandzior ustanłą kolo Kuby - zrobisz mi coś?
Kuba kopnął go w czuły punkt , , a ten odwdzięczył mu się,waląc go w nos
-zostaw go,ty pusty mięśniaku! - krzyknęła Edyta
podszedł do niej i ją uderzył twarz
-zamknij się s****o,jak ci życie miłe.
wyszedł. zamknął drzwi na dwa zamki.
-nic ci nie jest? - spytał Kuba
-nie...a tobie?
-też nic.
-jedziemy! chce mi się piwa! - usłuszeli glos bandziora,który przed chilą u nich był. po chwili słychać bylo,jak dwa razy trzasnęły drzwi od samochodu.
-Kuba..musimy wstać.
-ok...
udało im się wstać i podeszli (naszczęsie nie mieli zawiązanych nóg) do wystajacego ze ściany gwiździa. Udało im się przeciąć sznur,który wiązał ich ręce.
-podsadź mnie.
Kuba ją podszadził i ona otworzyła okienko,przez które się zmieścila.
-teraz ty.
-muszę schudnąć - powiedział,kiedy Edyta pomogła mu prześliznać się przez małe okienko
-nie musisz...lubię twój brzuszek...chodź.
biegli chodnikami miasta,rozgladając się czy ktoś za nimi nie jedzie ani nie biegnie. wbiegli zdyszani do bloku Edyty. ona naszczęscie miała klucze w kieszeni. padli zmęczeni na kanapę w jej salonie.
-zrobię coś do picia.-powiedziała i poszła do kuchni. Kuba poszedł za nią
- Edyta...jak ja się bałem,że on ci coś zrobi...-podszedł do niej - i zgyby on ci cos zrobił TFU! nigdy bym sobie tego nie wybaczył....kocham cię.
pocałowali się.
Zadzwonili po policję. dwie godziny później ich złapali....
i to dzięki temu porwaniu Edyta z Kubą żli dłuuuuugo i szczęsliwie....
KONIEC
|
|
Powrót do góry |
|
|
Madeline
fan
Dołączył: 13 Kwi 2008
Posty: 356
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: WhiTe rOOm Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 18:14, 30 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
hehe jak w kinie akcji xD heh fajne
a mi sie styl pisania podoba noo i czekam na kolejne ff`y
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mada
Gość
|
Wysłany: Śro 18:16, 30 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Gwiazda suuuuuuuuuuuuuuuper! czekam na cd.
|
|
Powrót do góry |
|
|
joan0205
Gość
|
Wysłany: Śro 18:28, 30 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Gwiazdka, fajne. Naprawdę świetny pomysł. Czekamy na cd.
|
|
Powrót do góry |
|
|
PaBia
fan
Dołączył: 02 Maj 2007
Posty: 462
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Dzióra zwana Konin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 19:51, 30 Lip 2008 Temat postu: |
|
|
Ślicznie No to jak już tak strasznie chcecie czytać te moje wypociny, to jeszcze coś będzie za jakieś 2-3 dni
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|