Forum Olga Bończyk Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Radosna twórczośc cz. 3
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 18, 19, 20  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Olga Bończyk Strona Główna -> KOSZ
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
PaBia
fan



Dołączył: 02 Maj 2007
Posty: 462
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dzióra zwana Konin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:28, 21 Wrz 2008    Temat postu:

Asia Andzia pisać mi dalej i to szybko! A tu (w końcu) moje:
Nastolatka: Nie oszukujmy się...To jest Polska, tutaj z policją się nie wygra.
Dr. Edyta: Straszna z ciebie pesymistka, wiesz?
Nastolatka: Po mamie, niestety.
Ta sama sala, wczesny poranek, godzina 6:00. Dziewczyna c kilka minut przewraca się z boku na bok. Do sali wchodzi wysoki chłopak.
Chłopak: Cześć.
Cisza, nastolatka nie odpowiada.
Chłopak: Co, dalej się gniewasz.?
Znów milczenie.
Chłopak: No proszę cię, przepraszam, wiem że głupio zrobiłem. Dasz się przeprosić?
Nastolatka odwraca się w jego stronę. Patrzy na niego przez dłuższą chwilę.
Nastolatka: Nie dam, za dużo ode mnie wymagasz!
Chłopak: Ale misiu...
Nastolatka: Nie wyskakuj mi tu z żadnymi misiami! Zachowałeś się jak najpospolitszy palant, a tego bym się po tobie nigdy nie spodziewała!
Chłopak: No prze...
Nastolatka: Drzwi są tam. I bądź łaskaw nie trzaskać.
Chłopak wychodzi z miną zbitego psa.
Nastolatka: I jeszcze jedno!
Chłopak odwraca się w progu.
Nastolatka: Pozdrów Matyldę ode mnie! I bądź łaskaw nie przychodzić o takich porach...z resztą! Nie przychodź już wcale!
Odwraca się na drugi bok. Po chwili zasypia.
Godzina 9:36. Nastolatka budzi się, słychać dźwięk komórki. W tym samym momencie do sali wchodzi Dr. Edyta.
Dr. Edyta: Nie odbierzesz?
Nastolatka: Nie...Znowu pani?
Dr. Edyta: Jak widać tak.
Nastolatka: Niech zgadnę. Znowu chce pani mnie przekonywać, że moja sytuacja nie wygląda tragicznie. Otóż niestety wygląda. I tyle na ten temat. Koniec.
Dr. Edyta: Dzisiaj też nie zamierzasz wziąć leków?
Nastolatka: Nie, nie zamierzam.
Ostatnio mam dziwne napady weny, więc jutro następny cd Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mada
Gość






PostWysłany: Nie 19:35, 21 Wrz 2008    Temat postu:

Pięknie! Wesoly Czekam na cd
Powrót do góry
PaBia
fan



Dołączył: 02 Maj 2007
Posty: 462
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dzióra zwana Konin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:47, 21 Wrz 2008    Temat postu:

Dzięki Wesoly
Dzisiaj czytałam te moje kombinacje od początku. I wiecie co mi się przypomniało? Te krótkie,,sztuki'' Mrożka co się zaczynają od ,,Teatrzyk Zielona Gęś...'' Lol Ja to nie jestem normalna...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gwiazda0
fan



Dołączył: 13 Sty 2008
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju bez klamek ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:01, 21 Wrz 2008    Temat postu:

super :* :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
glina417
fan



Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KrK
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:09, 21 Wrz 2008    Temat postu:

wszystkie są śliczne :*
PaBia co się przejmujesz, dobrze jest :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
paglo90
przyjaciel forum



Dołączył: 22 Maj 2008
Posty: 781
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice Zielonej Góry
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 1:22, 22 Wrz 2008    Temat postu:

Krótkie, pisane w nocy, w chorobie. Proszę o wyrozumiałość, bo ja sama nie wiem co mnie napadło żeby to napisać… ehh Miłej lektury!


Na dworze było potwornie zimno. Edyta, minąwszy po drodze kilka plotkujących przed wejściem pacjentek, przemknęła – nie bez trudu, bo miała na nogach kozaki na wysokim obcasie – między kałużami do samochodu, który tego dnia zmuszona była postawić na samym końcu sporego parkingu. Ledwo usiadła na siedzeniu kierowcy, zaklęła pod nosem, przytrzasnąwszy długi płaszcz drzwiami. Włożyła kluczyki do stacyjki, przekręciła, wcisnęła sprzęgło i już miała ruszyć, kiedy zobaczyła, że od szosy, ścieżką przez szpitalny park idzie, chwiejąc się, młoda dziewczyna. Oparła się o drzewo, widać było, że ciężko oddycha. Upadła na ziemię. Edyta szybko wyskoczyła z samochodu.
- Sanitariusz! Nosze! – krzyknęła w stronę kobiet stojących przy drzwiach szpitala, po czym podbiegła do nastolatki.
- Hej… słyszysz mnie? Halo… tak, popatrz na mnie… nie, nie zasypiaj! – mówiła do dziewczyny, która była szara na twarzy, miała nieprzytomne spojrzenie i „uciekające” oczy. Edyta podniosła głowę – żadnego z sanitariuszy nie zauważyła. Spojrzała ponownie na dziewczynę. Żadnej kurtki, tylko cienka bluzeczka. We włosach igliwie i zeschłe liście, makijaż rozmazany, spódniczką zahaczyła chyba o drzewo, rajstopy rozerwane. Na twarzy zadrapania, na rękach siniaki. Butów nie miała w ogóle, musiała być wyziębiona. Edyta wstała i podniosła dziewczynę, zarzucając sobie jej rękę na ramiona – miała złe przeczucia. Dziewczyna była praktycznie nieprzytomna i ledwo stała na nogach, ale jakoś udało im się podejść może 30 metrów do szpitala, skąd zauważył je akurat wychodzący z budynku Latoszek. Podbiegł i wziął nastolatkę na ręce.
- Co jej jest? – zapytał, obracając się w drzwiach, by przejść.
- Nie wiem, zobaczyłam z samochodu jak szła przez las i upadła, kiepski kontakt, ale chyba mnie słyszała.
Dotarli na izbę przyjęć. Witek położył dziewczynę i od razu zaczęli ją badać, jednocześnie rozmawiając.
- Myślisz, że to mógł być gwałt? – Witek zwrócił się do Edyty. Ta zmarszczyła czoło i przygryzła wargę.
- Nie wydaje mi się. Nie ma… śladów. Może pobicie..
Witek skinął głową.
- Dobra, to zabierzemy ją na OIOM. Piątka jest wolna chyba.
Zwrócił się do pielęgniarki, zlecając leki i przeniesienie na salę, Edyta w tym czasie pobiegła do lekarskiego. Po krótkim czasie weszła do sali numer pięć, już w kitlu. Marta właśnie podłączała kroplówkę, Witek podpisywał kartę.
- A ty zdaje się skończyłaś już dyżur? Mówiłaś, że przyjeżdża twoja siostra, na pewno chcesz zostać? – zwrócił się do niej.
- Sama nie wiem, wydaje mi się, że powinnam.
Witek uśmiechnął się i, zbliżając się wolnym krokiem, schował długopis do kieszonki, po czym ręce położył na ramionach Edyty.
- Nie musisz wyrabiać trzystu procent, skończyłaś dyżur, dziewczyna ma opiekę a ty masz swoje prywatne życie, i nie licz na to że pozwolę ci zostać, tym bardziej że widziałem, jaka zestresowana ostatnio chodzisz. Moi przyjaciele nie będą się zaharowywać, kiedy ja jestem na służbie.
Edyta uniosła brwi i roześmiała się głośno. Wtuliła twarz w jego pierś, żeby stłumić śmiech. Po chwili, jeszcze chichocąc, przetarła twarz dłońmi.
- Kocham twoje teksty.
- No wiem, jestem jak niejaki Szymon M.
Edyta znów zachichotała. Jej wzrok przyciągnęła obrączka na palcu przyjaciela.
- Witek, przepraszam, że nie przyszłam na wasz ślub.
- Daj spokój, jakby Lena leżała w szpitalu to ja bym nawet audiencję u Królowej Eli odpuścił. Ale Bogdan się już dobrze czuje? – spojrzał na nią z troską.
- Tak, już w porządku. Baliśmy się, że tym razem skończy się sercem płucnym*, ale nie, dzięki Bogu. Dwa dni temu wrócił do domu.
- Zapalenie płuc?
Edyta skinęła głową. Milczeli chwilę, kiedy zadzwonił telefon.
- To Piotr, mąż mojej siostry, chyba się niepokoją. Zadzwonię i powiem, że…
- Że zaraz będziesz. Dam sobie radę, zresztą Zosia zaraz zejdzie z sali operacyjnej.
Edyta uśmiechnęła się i odebrała telefon.
- Tak Piotruś, spóźnię się, ale zaraz wyjeżdżam. Do zobaczenia, papa!
- No, i to mi się podoba.
- Dzwoń jakby coś się zmieniło słyszysz?
- Jasne.
Wychodząc, Edyta zatrzymała się jeszcze w drzwiach i powiedziała cicho.
- I… może jednak poproś Darka o konsultację.


*Jedno z pośrednich powikłań mukowiscydozy.


Ostatnio zmieniony przez paglo90 dnia Śro 13:50, 24 Wrz 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mada
Gość






PostWysłany: Pon 7:50, 22 Wrz 2008    Temat postu:

Brawo Zosiu! Bardzo fajne! Wesoly
Powrót do góry
glina417
fan



Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KrK
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:22, 22 Wrz 2008    Temat postu:

Zosiu śliczne, zawsze powtarzam że najlepiej się tworzy wieczorem i w nocy Jezyk
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Madeline
fan



Dołączył: 13 Kwi 2008
Posty: 356
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: WhiTe rOOm
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:44, 22 Wrz 2008    Temat postu:

Bardzo fajne Wesoly dobrze sie czyta itd Wesoly zachecam do dalszego pisania, czytelników masz zapewnionych Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gwiazda0
fan



Dołączył: 13 Sty 2008
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju bez klamek ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:22, 22 Wrz 2008    Temat postu:

no pewnie że masz Wesoly pięknie Wesoly czekam na inne Twoje cuda :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dominika
przyjaciel forum



Dołączył: 24 Lip 2008
Posty: 677
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 15:49, 22 Wrz 2008    Temat postu:

<brawo> - fajne!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ag@
fan



Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 391
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:06, 22 Wrz 2008    Temat postu:

śliczne!!!! ;* mówiłam Ci to już chyba tysiąc razy ale powiem jeszcze raz masz talent Wesoly ja chcę wiecej Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
paglo90
przyjaciel forum



Dołączył: 22 Maj 2008
Posty: 781
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice Zielonej Góry
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:05, 22 Wrz 2008    Temat postu:

Dzięki Dziewczynki :*

Wklejając ten drugi kawałek zastanawiam się, czy nie pobijecie mnie za to, co zrobiłam Edycie. Na swoje usprawiedliwienie mam zapalenie zatok, a więc znacznie ograniczony dopływ tlenu do mózgu Cool


Edyta przekręciła klucz w zamku i weszła do mieszkania.
- Jestem!
Rzuciła torebkę na komodę i, nie przejmując się, że roznosi wodę po mieszkaniu, wpadła do salonu i zatrzymała się na jego środku, szukając wzrokiem Mirki.
Nie zauważyła, kiedy delikatne ręce oplotły ją za szyję.
Edyta odwróciła się i uścisnęła siostrę z całej siły, ale zaraz się opamiętała.
- No, no, uważaj na mojego pierworodnego! – odezwał się Piotr, kładąc rękę na ramieniu Edyty. Uścisnęła i jego, po czym odwróciła się z powrotem do siostry.
- Dalej uważam, że należy ci się lanie za to, że nie słuchasz mądrej, starszej siostry. W siódmym miesiącu nie powinnaś przejeżdżać tylu kilometrów!
- Daj spokój –
odmigała Mirka - między 20 a 25 rokiem życia najłatwiej utrzymać ciążę, nie wiedziałaś, pani doktor? Edyta spuściła wzrok.
- Wyjątki się zdarzają. Na pewno dobrze się czujesz?
- Nie martw się, wszystko ze mną w porządku.
– Mirka przytuliła Edytę, patrząc na nią przepraszającym wzrokiem. Piotr wziął żonę pod rękę i pomógł jej usiąść, podczas gdy Edyta skierowała się do korytarza, by się wreszcie rozebrać. Zrobiła może trzy kroki, kiedy ktoś oplótł ją w talii ramionami.
- No chyba nigdzie nie wychodzisz?
Edyta uśmiechnęła się i odwróciła głowę w stronę Bogdana. Dała mu szybkiego całusa i poprosiła, żeby pomógł jej zdjąć płaszcz.
- A gdzieś ty go tak ubrudziła? – zapytał, widząc czarną smugę na brudnoturkusowym materiale.
- Przytrzasnęłam drzwiami samochodu. Jak się czujesz? – Zapytała, kładąc dłoń na jego policzku.
- Rano chciałem udawać, że źle, żeby pójść do Ciebie do szpitala, ale uznałem, że lepiej nie, bo się zmartwisz. W końcu tak bardzo mnie kochasz…
Edyta uśmiechnęła się, pocałowała go krótko i, rozpinając po drodze kozaki, poszła do przedpokoju.
Piotr mrugnął do Mirki, po czym zwrócił się do Bogdana.
- No, widzę, że się chłopie ustawiłeś. Gratulacje – uśmiechnął się. Bogdan odpowiedział tym samym i skierował się do kuchni. Edyta weszła do salonu.
- Przepraszam, miałam być wcześniej i nie zdążyłam zrobić nic do jedzenia. Może wybierzemy się do restauracji?
- Odwróć się –
odmigała Mirka, uśmiechając się.
Z kuchni wyszedł Bogdan, niosąc dwa półmiski pełne aromatycznego jedzenia. Edyta uśmiechnęła się i już chciała podejść by mu pomóc, ale mężczyzna zatrzymał ją wzrokiem.
- Kiedyś ty to ugotował?
- Mirka mi pomogła, takie szybkie danie…
- Ale byłeś na fizjoterapii?
- No oczywiście.
- A o lekach pamiętałeś?
- Edyta… - Bogdan spojrzał na nią z lekkim wyrzutem.
W tym momencie zadzwonił telefon.
- Cześć Witku – odezwała się, podchodząc do okna. – Coś nowego z tą dziewczyną?
- Słuchaj… ona jest teraz u Wójcika.
Edyta zamarła. Sprawdziły się najgorsze przeczucia…?
- Co z nią?
- Jest w ciąży.
- Co?! To co ona robiła w tym lesie? Przecież do wykrycia ciąży trzeba co najmniej tygodnia…
- Lepiej, jest w trzecim tygodniu. Może sama odkryła ciążę, przestraszyła się i uciekła z domu…
- Naprawdę w to wierzysz? Przecież ona wygląda, jakby ją ktoś napadł.
- Chyba nie sądzisz, że ktoś ją zgwałcił miesiąc temu, a ona do tego czasu nie wróciła do domu!
- Nie, nie sądzę. Ale coś mi tu bardzo nie gra. Jadę – już ruszyła w stronę korytarza.
- Bez sensu, jest nieprzytomna. Jutro do niej zajrzysz.
- Ale…
- Daj mi Bogdana, albo swojego szwagra.
- Dobra, dobra… ale jutro mam dyżur na rano!
- Pracoholiczka. Trzymaj się Edytko.
- Ty też, dzięki za telefon.
Odłożyła słuchawkę i zamyśliła się, patrząc przez okno. Bogdan podszedł i złapał ją za rękę.
- Idziesz?
- A tak, tak, oczywiście – podeszła z nim do stołu.
- Co się stało? Jakieś problemy?
- Nie, nic takiego.
- Przecież widzę…
- To nic.

Niewiadomo czemu, zapadła cisza.

Piotr odchrząknął i odezwał się, jednocześnie migając, żeby włączyć żonę do rozmowy.
- Pyszna lasagne.
- Edytka przywiozła przepis z Włoch, podprowadziłem jej zeszyt.
Mirka, która czytała z ruchu warg, odmigała, podczas gdy Edyta na bieżąco tłumaczyła.
- I dobrze, ona i tak zna to na pamięć. Mnie możecie odstąpić przepisy, no bo kto powiedział, że tylko jedna siostra może być mistrzynią gotowania?
Wszyscy zachichotali. Siedzieli tak dość długo przy stole, ale Edyta cały czas wydawała się jakaś smutna. Pod pretekstem pomocy w wynoszeniu naczyń (nie bez protestów Edyty: „Siedź, jesteś świeżo po chorobie!”), Bogdan ruszył za nią, gdy wstała od stołu, zbierając talerze.
Edyta weszła do kuchni i oparła się rękami o zlew. Przymknęła oczy. Kiedy poczuła na plecach ciepłą dłoń, poderwała się i zabrała za opłukiwanie naczyń przed włożeniem ich do zmywarki.
- Kochanie… wszystko w porządku?
- Przepraszam cię za tamte pytania, wiem, nie jesteś dzieckiem i dobrze wiesz, jak o siebie dbać. Nie chciałam ci robić wstydu.
Bogdan uśmiechnął się i przytulił ją.
- Nic się nie stało. Ale tobie nie tylko o to chodzi, znam cię już wystarczająco długo, by to widzieć.
Edyta wyślizgnęła się delikatnie z jego objęć i odwróciła się, udając, że wstawia wodę na herbatę.
- Jestem zmęczona, to wszystko.
- Ze zmęczenia nie szklą się oczy – powiedział, dłonią delikatnie odwracając twarz kobiety w stronę własnej.
- Dzisiaj przed szpitalem znalazłam dziewczynę… Ja… ja ci tego nie opowiadałam… chyba nikomu oprócz Mirki i brata… nie wiem, czy powinnam…
- Jeśli chcesz, możesz mi zaufać.
- Wiem, ale…
Pojedyncza łza spłynęła jej po policzku. Edyta odwróciła się gwałtownie i, trzaskając, zaczęła wyciągać filiżanki z szafki.
- Zachowuję się jak dziecko. Przepraszam cię, zapomnij o tym.
Minęło kilka minut. Edyta kroiła ciasto, Bogdan, odwrócony do niej plecami, wyciągał torebki herbaty z filiżanek. Stukanie noża o blachę ustało.
- To było na początku czwartego roku - odezwała się. Jej głos już nie drżał, ale był cichy i zimny. – Pokłóciłam się z Kubą, wracałam przez las. On był kompletnie pijany. I miał nóż. Próbowałam krzyczeć, uciec, ale…
Bogdan położył jej rękę na ramieniu. Wiedział o gwałcie, już mu mówiła, ale nie chciał się w tym momencie odzywać. Czuł, że to nie wszystko.
- Ona była taka maleńka… teraz w to nie wierzę, ale najpierw jej nienawidziłam, bałam się, że będzie miała te same oczy, ten sam kształt twarzy, kolor włosów… ale szybko ją pokochałam, chciałam, żeby była ze mną. Mama wybiła mi z głowy wszystkie głupie pomysły… ale i tak ją straciłam. Pod koniec szóstego miesiąca.
O tym Bogdan nie wiedział. Szybko przytulił Edytę, najmocniej, jak potrafił. Wtuliła twarz w jego szyję, czuł, jak łzy spływają mu po ciele. Gładził ją delikatnie po plecach.
- Moja mama, zanim urodziła się Mirka, straciła dwoje dzieci. Ja się boję, że…
Bogdan wziął twarz Edyty w swoje ręce, spojrzał jej w oczy i powiedział.
- Nic jej nie będzie, słyszysz? Kto jak kto, ale ty dobrze wiesz, jak daleko poszła medycyna, piętnaście lat to mnóstwo czasu! Poza tym, do tej pory nic złego się z Mirką i dzieckiem nie działo, dlaczego miałoby teraz?
- Ja wiem, ale się boję… mnie się nie udało, mamie dwa razy…
- Więc wyczerpałyście limit. Mirce nic nie będzie.
Skinęła głową, a on otarł kciukami jej łzy.
Stali tak jeszcze chwilę, dopóki Bogdan nie poczuł, że oddech Edyty uspokaja się. Wzięli herbatę, ciasto i ruszyli do salonu.
Piotr siedział na kanapie i przeglądał gazetę, zauważywszy ich, szybko ją odłożył.
- Mirka w łazience?
Piotr skinął głową.
Siedzieli tak, rozmawiając. Pod stołem Bogdan trzymał Edytę za rękę, bawiąc się jej palcami, własnymi kreśląc kółka po wewnętrznej stronie lub po prostu trzymając dłoń mocno i gładząc jednym palcem. Doskonale wiedział, jak to ją uspokaja, choć nigdy mu tego nie mówiła.
Po dziesięciu minutach Edyta wstała i podeszła do drzwi łazienki. Chciała zapukać, ale szybko dotarła do niej bezcelowość tego. Nie bez wahania uchyliła drzwi. Mirka siedziała na wannie, z trudem rozmasowując łydkę.
- Mireczko, wszystko w porządku?
- Tak, trochę zdrętwiała mi noga, ale to nic.
- Byliście u lekarza?
– zapytała Edyta, i podeszła by obejrzeć nogę.
- Tak, powiedział że to uroki ciąży i po porodzie ustąpi.
- Można? – Edyta skinęła głową w stronę Piotra i wstała, skrzyżowawszy ramiona. – Co się stało kochanie?
- Wychodziłam z łazienki i znów zdrętwiała mi noga i dłoń, a potem taki skurcz mnie złapał w łydce…
- Skurcz?
– wzrok Edyty przestraszył i Piotra, i Mirkę. – A podnieś stopę do góry… rusz nogą w kostce... znika?
Oczy Mirki zaszły łzami.
- Nie, boli jeszcze bardziej, i łydka i stopa od spodu…
- Jedziemy do szpitala!
– To powiedziała jednocześnie migowo i na głos, więc zaraz pojawił się Bogdan, już w kurtce i z kluczykami w ręku.
- Wyprowadzę samochód.


Ostatnio zmieniony przez paglo90 dnia Śro 13:54, 24 Wrz 2008, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
joan0205
Gość






PostWysłany: Pon 18:27, 22 Wrz 2008    Temat postu:

Zosia, super!!! Naprawdę ślicznie:* Jest smutne, ale piękne...
Powrót do góry
Nusia714
bywalec



Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:40, 22 Wrz 2008    Temat postu:

Piękne Zosiu, super sie czyta, naprawdę Mruga
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Olga Bończyk Strona Główna -> KOSZ Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 18, 19, 20  Następny
Strona 2 z 20

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin