|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Gość
|
Wysłany: Pią 19:17, 21 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Ostatnio zmieniony przez Mada dnia Pią 19:58, 21 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
PaBia
fan
Dołączył: 02 Maj 2007
Posty: 462
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Dzióra zwana Konin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 19:48, 26 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
No, rozpracowałam drukarko-kopiarko-skaner i oto efekty:
[link widoczny dla zalogowanych]
Źródło:Fakt, 28.07.2006
|
|
Powrót do góry |
|
|
zielone-trampki
Gość
|
Wysłany: Śro 22:49, 16 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
Wrocław na dobre i na złe
- We Wrocławiu czuję się jak w każdym innym europejskim mieście. Przyjeżdżam tu najczęściej jak mogę, nawet kilkanaście razy w roku - mówi aktorka OLGA BOŃCZYK.
«Marta Wróbel: W sieci można znaleźć blog o Oldze Bończyk.
Olg Bończyk: Naprawdę? Nie wiedziałam, że ktoś prowadzi pamiętnik internetowy na mój temat. Mam własną stronę i tam wielu fanów próbuje się ze mną zaprzyjaźnić, opowiadają mi o swoim życiu. Niektórzy są bardzo zdziwieni, że sama odpisuję na listy. Nie od razu, ale odpisuję.
Czy pamięta Pani jakiś szczególny dowód sympatii ze strony widzów?
- Tak. (śmiech) Pamiętam historię, która wydarzyła się na parkingu. Zbliżały się święta Bożego Narodzenia. Wsiadałam do samochodu, a mężczyzna, który zaparkował obok, przekładał skrzynki w bagażniku. Spojrzał na mnie i wykrzyknął: "Pani Olga Bończyk!". Pomiędzy jednym a drugim "och" powtarzał, że bardzo chciałby mi coś dać w dowód uznania i sympatii. Po czym wyjął z jednej z tych skrzynek... długą kiełbasę, krakowską, podsuszaną. Okazało się, że pracował w zakładach mięsnych.
Fani nie tylko obdarowują Panią nietypowymi prezentami. Śledzą też wszystkie Pani poczynania zawodowe, a jest tego ostatnio sporo: teatr, serial, nagrywanie płyty i koncerty w całym kraju. Myślę, że idealnie byłoby gdybym potrafiła jeszcze zawodowo tańczyć.
- Dostałam kiedyś propozycję występu w "Tańcu z gwiazdami", ale trochę w złym momencie - miałam wtedy za dużo zajęć i z niej nie skorzystałam. Ale śpiewanie to moja ważna część kariery zawodowej, dlatego wciąż w mojej głowie rodzą się nowe pomysły muzyczne
Ostatnią płytę - "Piosenki z klasą" - nagrała Pani z wrocławianami.
- Tak, wraz z wrocławskim jazzowym zespołem Salted Peanuts. Przedsięwzięcie udało nam się sfinalizować bez pomocy wytwórni fonograficznej. Krążek zawiera największe filmowe przeboje, m.in. "Paroles, paro-les" i "New York, New York". Bardzo mnie cieszy, że repertuar z tej płyty jest tak dobrze przyjmowany na koncertach. Mam już sporo pomysłów na następny album. Przyznam jednak, i tu znów widać moc szklanego ekranu, że sporo propozycji występów posypało się dopiero po moim wykonaniu ballady Włodzimierza Nahornego "Jej portret" w serialu "Na dobre i na złe", mimo że śpiewałam wcześniej przez lata.
Teraz w jazzowym repertuarze można usłyszeć Panią we Wrocławiu. Gra Pani jedną z głównych ról w wystawianym na deskach Teatru Muzycznego Capitol musicalu "Swing".
- "Swing" to muzyczny show z piosenkami Duke'a Ellingtona. Jeśli ktoś chce się przenieść w klimaty słynnego w latach dwudziestych nowojorskiego Cotton Clubu, na pewno nie będzie rozczarowany. W musicalu będą też efektowne światła i kolorowe kostiumy. Zdradzę pani drugą tajemnicę - przede mną główna rola w innym musicalowym widowisku. Nie chciałabym zdradzać szczegółów, dopóki wszystko nie będzie zapięte na ostatni guzik, ale ta rola jest spełnieniem moich marzeń.
Skąd się wzięło to śpiewanie?
- Śpiewać lubiłam zawsze, ale zaczęłam to robić publicznie dopiero we wrocławskim zespole Spirituals Singers Band. Trafiłam tam właściwie przypadkiem, nigdy wcześniej nie miałam nic wspólnego z muzyką gospel. Kierownik muzyczny chóru szkolnego, w którym wtedy występowałam, polecił mnie Wojciechowi Szomańskiemu, szefowi Singersów. To była wielka szkoła przetrwania, nauka życia na scenie. Śpiewałam z nimi dziewięć lat. Dzięki zespołowi zjeździłam cały świat.
Zaczynała Pani karierę muzyczną we Wrocławiu. Pewnie ma Pani tu też swoje ulubione miejsca.
- Mam sentyment do wielu miejsc. Przede wszystkim ogród botaniczny - uwielbiam spacery alejkami. Niesamowity klimat ma też Ostrów Tumski, szczególnie wieczorem. Chętnie też odwiedzam klub jazzowy Rura - za czasów studenckich występowałam tam z wieloma fantastycznymi muzykami. Z niektórymi z nich współpracuję do tej pory. Myślę, że wyjątkowość Wrocławia jest w jego mieszkańcach. To miasto tętni życiem głównie dzięki młodym ludziom. W Warszawie czy Krakowie jest wielu turystów, ale to nie to samo. Stolica Dolnego Śląska jest otwarta na nowe pomysły.
- We Wrocławiu czuję się jak w każdym innym europejskim mieście. Przyjeżdżam tu najczęściej jak mogę, nawet kilkanaście razy w roku.
Teraz mieszka Pani w Warszawie. Po przyjeździe do stolicy, zanim zaczęła Pani być kojarzona z aktorstwem i piosenką, długo zajmowała się Pani dubbingiem. Pani głos można było usłyszeć w filmach animowanych dla dzieci, śpiewała też Pani filmowe piosenki i cały czas była na drugim planie. To może nauczyć pokory.
- Do Warszawy przyjechałam po skończeniu studiów, właściwie tuż przed obroną pracy magisterskiej. Dubbing był pierwszą dziedziną, w której sprawdziłam się jako aktorka. Niełatwa dziedzina. Warsztat aktora to ciało, głos, mimika, gesty A. tutaj musiałam emocje przekazać wyłącznie głosem. A pokory i dyscypliny nauczyłam się w szkole muzycznej. Od tamtej pory mam w sobie poczucie, że zawsze mogło być lepiej.
Pani rodzice są głuchoniemi. Pani z bratem Mirosławem (skrzypek w orkiestrze Agnieszki Duczmal) skończyliście szkoły muzyczne I i II stopnia oraz Akademię Muzyczną. Kto zatem odkrył Wasz talent muzyczny?
- Na to, że mam dobry słuch, zwróciła uwagę przedszkolanka. Rodzice byli zaskoczeni, bo w naszej rodzinie nie było muzycznych tradycji, ale zawsze we wszystkim nas wspierali i tak jest do tej pory. Uczyłam się kilkanaście lat gry na pianinie, okazało się jednak, że to nie jest moje przeznaczenie. Mam w sobie więcej ekspresji i chciałam pokazywać ją, śpiewając i grając w filmach czy teatrze.
W jakim stopniu zna Pani język migowy?
- Bardzo dobrze. Musiałam się go nauczyć, żeby porozumiewać się z rodzicami. Nawet udało mi się wykorzystać tę umiejętność w jednym z odcinków "Na dobre i na złe".
Posiada Pani też inne umiejętności. Na przykład gotowanie. W programie kulinarnym telewizyjnej Dwójki "SmaczneGO!" pokazuje Pani ogromny temperament. Wiele osób się takiej cechy u Pani nie spodziewało.
- Po pierwsze, uwielbiam gotować. Po drugie, ten program ma bardzo dynamiczną formułę i to też bardzo mi odpowiada. Wszystkie moje reakcje są spontaniczne, niczego tam nie gram ani nie udaję. Wraz z mistrzami kuchni staram się udowodnić, że można ugotować wykwintne i smaczne potrawy w ciągu dwudziestu minut. I chyba nam się to udaje. Prywatnie jestem niepokorna, jeśli chodzi o gotowanie. Podpatruję różne przepisy i sama wymyślam potrawy.
Jakie jest Pani ulubione danie?
- Często mnie o to pytają, a mnie jest trudno udzielić odpowiedzi, bo to się cały czas zmienia. Mogę jednak podać wymyślony przeze mnie przepis na potrawę, która sprawia, że moi goście wylizują talerze, (śmiech) Grillujemy lub smażymy na suchej patelni cukinię pokrojoną wzdłuż. Posoloną i pokropioną eytryną solę smarujemy pastą wa-sabi (do sushi) i nakładamy na nią marynowany imbir. Na to kładziemy kawałek banana. Całość zawijamy w plasterek cukinii i spinamy wykałaczką. Zapiekamy w żaroodpornym naczyniu około 20 minut.
Prócz gotowania ma Pani jeszcze jedną pasję - malowanie. Podobno maluje Pani bardzo udane reprodukcje.
- Tak mówią, (śmiech) Po prostu używam gościnności autorów tych prac. Kilka lat temu zdarzyło się tak, że telefon przestał dzwonić. Stwierdziłam, że muszę się czymś zająć i poprosiłam znajomą malarkę o pomoc w doborze odpowiednich sztalug, farb i pędzli. Usłyszałam wręcz, że mogłabym z tego żyć. Na razie rozdaję obrazy znajomym, kilka z nich wisi też na moich ścianach. Prace, które akurat tworzę, często odzwierciedlają mój aktualny nastrój, na przykład obraz Tamary Łempickiej przedstawiający pomarszczoną staruszkę, malowałam, gdy umierał papież Jan Paweł II. Malowanie jest dla mnie jak terapia.»
"Wrocław na dobre i na złe"
Marta Wróbel
Polska Gazeta Wrocławska nr 9/11.01
12-01-2008
P.S to chyba o tym blogu co prowadzicie
|
|
Powrót do góry |
|
|
martus1000
Moderator
Dołączył: 07 Kwi 2007
Posty: 1103
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 23:20, 03 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
jedyna korzyść jeżeli tak to można nazwać to to że dają nowe foty...
Ostatnio zmieniony przez martus1000 dnia Nie 23:50, 03 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mada
Gość
|
Wysłany: Pon 20:34, 11 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mada
Gość
|
Wysłany: Wto 18:44, 12 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Oficjalna lista...
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
martus1000
Moderator
Dołączył: 07 Kwi 2007
Posty: 1103
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:47, 27 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
rozbawiło mnie nie powiem:D Ten zespół to tak trochę nie aktualne a że wydała płytę to tak ale czy dalej wydaje...?
|
|
Powrót do góry |
|
|
andzia
Administrator
Dołączył: 12 Sty 2007
Posty: 891
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tarnow/Krakow Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 15:02, 06 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
bardzo prosze [link widoczny dla zalogowanych]
Źródło: Tele Tydzień, 3.03.08
Ostatnio zmieniony przez andzia dnia Śro 18:57, 12 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Justek
bywalec
Dołączył: 16 Lut 2008
Posty: 148
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 11:58, 08 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
To jest z ten strony: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
PaBia
fan
Dołączył: 02 Maj 2007
Posty: 462
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Dzióra zwana Konin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 14:52, 08 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Jezu, przeraża mnie ludzka głupota:
[link widoczny dla zalogowanych]
Powiem na ten temat jedno: LOL
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mada
Gość
|
Wysłany: Nie 14:28, 09 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
Nieczystości to Olga nie ma... więc nie ma czego ukrywać.
Ostatnio zmieniony przez Mada dnia Wto 19:33, 11 Mar 2008, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mada
Gość
|
Wysłany: Czw 22:18, 13 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych] <- ekhm... ;|
Ostatnio zmieniony przez Mada dnia Pią 18:03, 14 Mar 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
andzia
Administrator
Dołączył: 12 Sty 2007
Posty: 891
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tarnow/Krakow Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:01, 16 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Tele Tydzień 10.02.2008
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
martus1000
Moderator
Dołączył: 07 Kwi 2007
Posty: 1103
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 11:47, 17 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
CZERWCOWE POPOŁUDNIE BEZ PAPIEROSA
Autorytety w walce z paleniem tytoniu
"Olga Bończyk - mimo że uważa się za osobę niepalącą, przyznała zawstydzona, że zdarza Jej się zapalić. Obiecała jednak, że będzie się powstrzymywać. "
czerwiec 2002
[link widoczny dla zalogowanych]
Czasem dobrze nie słyszeć!
# Nie słyszysz złośliwych plotek kolegów
# Roboty drogowe pod oknem ci nie przeszkadzają
# Masz wbudowany "filtr relacji": prawdziwi przyjaciele dostosują się do ciebie, pozostali nie są warci twojej uwagi
# Zawsze jesteś w stanie zrozumieć innych w głośnej restauracji czy dyskotece
# Możesz plotkować i żartować w języku migowym i nikt postronny cię nie zrozumie
# Możesz pracować w biurze pełnym ludzi - nic ci nie przeszkadza.
Trudno sobie wyobrazić jaki jest świat niesłyszących. Dlatego kiedy ludzie słyszący, bez tego doświadczenia, opisują niesłyszących i ich kulturę, często, wbrew własnym intencjom, zniekształcają prawdziwy obraz i powielają stereotypy.
Pracuję w Polsce jako dyplomata. Bardzo interesuję się prawami człowieka i różnorodnością kulturową. Wierzę, że im większy zasób umiejętności i doświadczeń, tym lepiej dana organizacja funkcjonuje i tym większe odnosi sukcesy.
Z zainteresowaniem przeczytałam artykuł Olgi Bończyk o jej niesłyszących rodzicach. Skłonił mnie do przemyśleń. Rzadko zdarzają się artykuły na temat osób głuchych, więc kiedy już się taki pojawi, tym większe jest jego znaczenie i siła oddziaływania.
Uczyłam się trochę języka migowego i mam znajomych, dla których jest to pierwszy język. Pokazali mi oni inny, fascynujący świat. Wiadomo, na przykład, że dzieci które uczą się języka migowego od rodziców, rozwijają się szybciej. Synek mojego kolegi miał cztery miesiące, gdy zaczął używać języka migowego. Można nawet zaryzykować twierdzenie, że język migowy to dla człowieka pierwszy naturalny język!
Ludzie, którzy nie używają języka migowego często uważają, że nie jest to prawdziwy język. Zakładają nieraz, że jest gorszy niż inne, bo nie ma gramatyki takiej, jak język pisany. W rzeczywistości język migowy jest bogatszy niż języki pisane, bo używa się w nim nie tylko rąk, ale także mimiki i całego ciała, aby przekazać komunikat. Na przykład, aby wyrazić niuans lub nacechowanie emocjonalne dobiera się odpowiednio rozmiar znaku czy szybkość wykonania gestu. Dzięki temu jest to język bardzo ekonomiczny - można wyrazić emocje za pomocą jednego gestu zamiast szukać odpowiednich przymiotników lub przysłówków.
Dobrym przykładem może być historia z okresu "pomarańczowej rewolucji' na Ukrainie, kiedy to tłumacz języka migowego w ukraińskiej telewizji był w stanie przekazać komunikat niesłyszącym widzom: "Tego nie będę tłumaczyć. To wszystko bzdury, zwykła propaganda, nie wierzcie w ani jedno słowo!" Tłumacz mógł zrobić to bez trudności, bo jego zwierzchnicy nie rozumieli języka migowego, myśleli więc, że wszystko jest w porządku. Oczywiście wiele osób niesłyszących oglądających program szybko przekazało to swoim słyszącym znajomym i tak wieść się rozniosła.
Artykuł Olgi Bończyk porusza temat wykształcenia i rozwoju osób niesłyszących. To prawda, że dostęp do wykształcenia jest często bardziej ograniczony dla takich osób, jak zresztą w ogóle dla ludzi niepełnosprawnych. Należy to jednak traktować jako problem całego społeczeństwa a nie problem osób niesłyszących. Jeżeli społeczeństwo zapewni niesłyszącym możliwości i warunki do nauki, będą oni mogli rozwijać swoje zdolności.
Znam dwie osoby, które mogą być przykładem, że tak właśnie się dzieje. Obie są inteligentne i zdolne. Obie straciły słuch jako małe dzieci. Pierwsza z nich uczyła się w dobrej szkole, gdzie podstawą był język migowy. Nauczyła się dwóch języków obcych, oprócz języka migowego i języka mówionego swego ojczystego kraju. Jest osobą pewną siebie, radosną i elokwentną (choć bez głosu). Pracuje jako nauczycielka.
Druga osoba uczyła się w bardzo tradycyjnej szkole, gdzie nie używano języka migowego i uważano, że niesłyszących uczniów należy zmuszać do mówienia, nawet kosztem silnego stresu. W efekcie, osoba ta uczyła się wszystkiego za pośrednictwem obcego języka, bardzo powoli i z dużym trudem. Nie mogła porozumiewać się najbardziej naturalnym dla siebie sposobem i miała poczucie, że język migowy jest czymś złym. W dorosłym życiu brakuje jej pewności siebie, zarówno w posługiwaniu się językiem angielskim jak i językiem migowym, co bardzo utrudnia jej normalne funkcjonowanie.
Równie ważnym elementem w rozwoju osób niesłyszących są formułowane wobec nich oczekiwania i założenia. Często to, czego inni się po nas spodziewają staje się rzeczywistością. Jeżeli rodzice i społeczeństwo oczekują, że człowiek będzie wykorzystywał swoje zdolności i stanie się niezależny, tak właśnie się dzieje. Jeśli jednak nie oczekuje się pozytywnego rozwoju sytuacji - nieraz taki właśnie scenariusz się spełnia.
Jestem Brytyjką i dlatego chciałabym napisać parę słów na temat praw osób niepełnosprawnych w Wielkiej Brytanii i regulacjach prawnych w tym zakresie. W roku 1995, po czterdziestu latach ciężkiej pracy i intensywnego lobbingu, przyjęta została ustawa "Disability Discrimination Act" - ustawa o prawach osób niepełnosprawnych. Została ona następnie znowelizowana i rozszerzona w 2005 roku. Gwarantuje osobom niepełnosprawnym równy dostęp do informacji, wykształcenia, usług publicznych i zatrudnienia. Wprowadza także pojęcie "reasonable adjustment" - "rozsądnego dostosowania": jeżeli ktoś jest zdolny do wykonywania jakiejś pracy i potrzebuje w tym celu tylko pewnej pomocy, ma prawo do jej uzyskania. Przedsiębiorcy i wszyscy świadczący usługi publiczne mają obowiązek zapewnienia dostępu do swoich usług wszystkim, w tym także osobom niepełnosprawnym. Ustawa ta przyczyniła się do niemalże rewolucyjnych zmian w sytuacji osób niepełnosprawnych. Niektóre z nich po raz pierwszy w życiu otrzymały wsparcie umożliwiające im podjęcie pracy zarobkowej. Po raz pierwszy zobaczyły jak bardzo mogą się rozwijać i co mogłyby osiągnąć.
Wspomniałam wcześniej, że dobrze jest jeśli niesłyszący sami mówią o swoich sprawach?. Czemu więc ja, jako dyplomata, piszę taki artykuł? Jakie mam prawo, żeby się na ten temat wypowiadać? Urodziłam się z dobrym słuchem, ale jako młoda osoba straciłam słuch. Od piętnastu lat nie słyszę. Dlatego w tym, co piszę opieram się także na własnych doświadczeniach. Może to niektórych dziwi, może zastanawiacie się państwo "jak udało się jej tak wiele osiągnąć?" Oczywiście konieczne są umiejętności i kwalifikacje, tak samo jak pracowitość i determinacja?
Moja praca wymaga porozumiewania się z ludźmi - negocjuję, lobbuję, uczestniczę w spotkaniach. Jako osoba niesłysząca, żeby być w stanie wszystko to robić, potrzebuję pomocy w porozumiewaniu się. Zgodnie z ustawą o prawach osób niepełnosprawnych, mój pracodawca zapewnia mi taką pomoc. Korzystam ze wsparcia brytyjskiej lipspeaker (osoby specjalnie przeszkolonej, która bezgłośnie powtarza usłyszany tekst tak, aby można go było odczytać z ruchu ust), od czasu do czasu pomagają mi także polscy note-takers, dzięki którym mogę na bieżąco z ekranu komputera odczytywać tekst wypowiadany po polsku przez mojego rozmówcę.
Napisałam wcześniej, że wierzę, iż różnorodność doświadczeń wzbogaca i poprawia funkcjonowanie instytucji. Moi koledzy z pracy mówią, że dzięki temu, iż pracują z osobą niesłyszącą lepiej rozumieją istotę komunikowania się. Taka sytuacja sprzyja także utrwalaniu dobrych praktyk, takich jak korzystanie z agendy w czasie spotkań czy robienie przerw w trakcie dłuższych dyskusji.
Na koniec, dodam do mojej początkowej listy jeszcze jeden powód, dlaczego osoba niesłysząca może osiągnąć sukces. Kiedy jesteś głuchy, nie słyszysz zniechęcających komentarzy!
Źródło: Wysokie Obcasy
ale to artykułu nie ma w tym numerze...
Ostatnio zmieniony przez martus1000 dnia Pon 12:16, 17 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mada
Gość
|
Wysłany: Pon 14:42, 31 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
ekhm
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|